Look at all the choices, the choices in this world

Look at all the choices, the choices in this world
Look at all the choices, the choices in this world

piątek, 5 września 2014

Rozdzial 32

*POV Jessie*
Dziś obudziłam się sama w łóżku nie miałam ochoty wstawać dopóki nie usłyszałam dzwonka do drzwi, wiec się jakoś zwlekłam. Wczorajszy wieczór po odejściu Justina przepłakałam. Dziś jedynie mam podpuchnięte oczy. Podeszłam do drzwi po prostu je otwierając nawet nie chciałam patrzeć kto to.
-Hej Jessie. Co się stało? -powiedział Ross cały czas patrząc na moja twarz
Nie mając ochoty na nic mruknęłam jedynie.
-Hej i nic.
Zostawiając go przed drzwiami poszłam do kuchni po aspirynę i szklankę wody. Weszłam do salonu gdzie siedział.
-Jessie przecież wiesz, że na przyjacielu możesz polegać -powiedział smutno
-Odpieprz się od mojego życia! -wykrzyknęłam
Wnioskując z jego miny był zdziwiony moja reakcja.
-Ross, przepraszam cię bardzo nie chciałam tego powiedzieć(a może chciałam?), ale jestem po prostu w rozsypce.
-Rozumiem cię, powiesz mi co się stało?
-Pokłóciliśmy się z Justinem i ze mną zerwał -powiedziałam ze smutkiem
-Tak mi przykro.
-Nie mam już na kim polegać Suz jest na mnie obrażona, Justin zemną zerwał, w gangu nie mam zamiaru się pokazywać.
-Nie martw się tym, masz mnie.
-Dzięki.
-Dobra a teraz już musze lecieć mam parę spraw na mieście. Pa.
-Pa.
Po jego wyjściu leżałam na kanapie zwinięta w kłębek, a następnie usnęłam.

*POV Justin*
Jak ona mogła mi to zrobić myślałem ze mnie kocha. Dość już mam o tym myślenia jest już 18:00.
Wziąłem kluczyki od samochodu, mojego mieszkania i jej jakby na wszelki wypadek jej nie było. W duszy mam skrytą nadzieje, ze nie będzie jej tam.

*POV Jessie*
Obudziłam się na kanapie. Kiedy zaczęłam przecierać oczy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu był napis "Mike".
-Halo?
-Cześć Jessie, słuchaj dziś na wyścigach jest niezła sumka do zarobienia, pomyślałem, ze może cię to zainteresować.
Nie mam za bardzo na to ochoty, a z drugiej strony nie będę siedziała bezczynnie w domu. Rozerwę się troszkę i nie będę tak dużo o tym myśleć.
-Jessie?
-Mike daj mi chwile.
NIE IDZ TAM! mówiła mi podświadomość NIE W TAKIM STANIE IDIOTKO!, ścisnęłam mocniej komórkę w ręce.
-O której?
-Wiedziałem ze się zdecydujesz, wyścig rozpoczyna się o 19:00.
-Do zobaczenia.
Po tych słowach się rozłączyłam. Poszłam na górę się ogarnąć. Po 20 minutach siedziałam już w samochodzie odjeżdżając z przed domu. Na moje nieszczęście mijałam się z samochodem Justina.

*POV Justin*
Kiedy podjechałem pod dom Jessie właśnie odjeżdżała swoim samochodem na wyścigi, wnioskowałem to z jej samochodu to specjalny na wyścigi jeden z wielu. Miałem szczęście, że nie będzie jej w domu. W świętym spokoju zabiorę resztę swoich rzeczy.

*POV Austin*
Stojąc ze swoimi znajomymi nagle zauważyłem, że Jessie podjeżdża na start swoim lamborghini. Rozejrzałem się ale nigdzie nie było Justina co mnie zdziwiło.

*POV Jessie*
Podjechałam na start i po chwili usłyszałam już strzał oznaczający start wyścigu na początku byłam druga ale to szybko się zmieniło zaczęłam prowadzić a reszta była daleko za mną. Zero wysiłku te wyścigi są dziecinnie proste. Wtedy uderzyła we mnie fala wspomnień "ty dziwko!", "tym fagasem!", "nie mów tak do mnie!". Straciłam panowanie nad kierownica po czym wpadłam w poślizg i uderzyłam w kontenery. Usłyszałam tylko syreny pogotowia i pielęgniarzy krzyczących cos niezrozumiałego. Udało mi się na chwile otworzyć oczy i ujrzałam Austina krzyczącego moje imię a następnie nastała ciemność.

*POV Austin*
Przyglądałem się wyścigowi uważnie Jessie jak zawsze prowadziła i wtedy musiał się zdarzyć ten cholerny wypadek, wpadła w poślizg a następnie w stare kontenery. Od razu pobiegłem w tamta stronę wszyscy byli zszokowani. Zacząłem do niej krzyczeć ale ona nie reagowała otworzyłem drzwi od strony kierowcy a ona wypadła z samochodu, zdążyłem ją złapać a chwile później usłyszałem już sygnał karetki. Podbiegł do mnie pielęgniarz krzycząc do drugiego, że będą potrzebne nosze. Położyli ja na nie a ona otworzyła oczy, bo wciąż krzyczałem jej imię wiedziałem, ze mnie słyszy. Jej powieki znów opadły, zabrali ja do karetki i odjechali do szpitala zdążyłem się tylko dowiedzieć do jakiego szpitala ja zabierają. Jej samochód był strasznie uszkodzony wątpię by dało się go naprawić. Wiedziałem, ze musze zadzwonić do Justina. Wziąłem komórkę i do niego zadzwoniłem.
-Halo? -spytał odbierając po drugim sygnale
-Justin...
-Cos się stało?
-Jessie...
-Słuchaj Austin...
Nie dając mu dokończyć powiedziałem szybko.
-Jessie miała wypadek samochodowy, karetka zabrała ją do szpitala Santa Maria, przyjedź jak najszybciej ja jadę już na miejsce.
Rozłączyłem się po czym wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala.

*POV Justin*
Kiedy dowiedziałem się, ze Jessie jest w szpitalu serce mi zamarło ja wciąż dażę ja uczuciem które nie wygaśnie. Szybko zerwałem się z miejsca wziąłem kluczyki od mieszkania i samochodu po czym jak najszybciej udałem się do szpitala.

No i mamy kolejny rozdział wybaczcie, że długo czekaliście. :* Do następnego ☺♥