*POV Jessie*
Odsunęłam się od Jusa i nie wierzyłam własnym oczom. Po tym wszystkim on śmiał jeszcze tu przychodzić?! Co z nim ku*wa jest nie tak?
-Ross?! Co ty tu do cholery robisz? -warknęłam i spojrzałam kątem oka na Justina który zaciskał szczękę i pięści gotów uderzyć.
-Przyszedłem po to co moje -uśmiechnął się, a mi aż zrobiło się niedobrze
-Czyli po co? -spytałam
-Po ciebie kochanie -znów ten uśmiech
Spojrzałam mu w przekrwione oczy i spytałam.
-Znowu ćpałeś?
-Może tak, a może nie -kolejny uśmiech
Spojrzałam na Justina który patrzył wrogim wzrokiem na Rossa, wyczuł, że na niego patrzę i spojrzał na mnie, w duchu prosiłam go, żeby nie robił żadnych gwałtownych ruchów, z naćpanymi ludźmi jest tak, że nigdy nie wiesz kiedy im odwali.
-Ross, nigdzie z tobą nie idę, jestem teraz z Justinem, musisz się z tym pogodzić -mówiłam ostrożnie jak do zagubionego dziecka, którym po części był.
-Nie rób ze mnie idioty, ja wiem, że wciąż mnie kochasz -warknął
Zaczął się robić zły, niedobrze. Spojrzałam na Justina i niemo wyszeptałam "Collyn", zacisnął usta i pokiwał głową. Wyciągnęłam komórkę z tylnej kieszeni spodni i już miałam wybrać numer Cola, kiedy Ross krzyknął.
-Odłóż ten pieprzony telefon.
Trzymał w ręce wyciągniętej w moja stronę pistolet. No ładnie, naćpaniec z bronią, po prostu zajebiście. Zanim schowałam telefon do kieszeni włączyłam połączenie z Collynem, modliłam się w duchu, aby odebrał i przyjechał jak najszybciej.
-Ross, proszę odłóż tą broń, nie chcesz do mnie celować, jesteś po prostu naćpany, powinieneś wrócić do domu.
Odsunęłam się od Jusa i nie wierzyłam własnym oczom. Po tym wszystkim on śmiał jeszcze tu przychodzić?! Co z nim ku*wa jest nie tak?
-Ross?! Co ty tu do cholery robisz? -warknęłam i spojrzałam kątem oka na Justina który zaciskał szczękę i pięści gotów uderzyć.
-Przyszedłem po to co moje -uśmiechnął się, a mi aż zrobiło się niedobrze
-Czyli po co? -spytałam
-Po ciebie kochanie -znów ten uśmiech
Spojrzałam mu w przekrwione oczy i spytałam.
-Znowu ćpałeś?
-Może tak, a może nie -kolejny uśmiech
Spojrzałam na Justina który patrzył wrogim wzrokiem na Rossa, wyczuł, że na niego patrzę i spojrzał na mnie, w duchu prosiłam go, żeby nie robił żadnych gwałtownych ruchów, z naćpanymi ludźmi jest tak, że nigdy nie wiesz kiedy im odwali.
-Ross, nigdzie z tobą nie idę, jestem teraz z Justinem, musisz się z tym pogodzić -mówiłam ostrożnie jak do zagubionego dziecka, którym po części był.
-Nie rób ze mnie idioty, ja wiem, że wciąż mnie kochasz -warknął
Zaczął się robić zły, niedobrze. Spojrzałam na Justina i niemo wyszeptałam "Collyn", zacisnął usta i pokiwał głową. Wyciągnęłam komórkę z tylnej kieszeni spodni i już miałam wybrać numer Cola, kiedy Ross krzyknął.
-Odłóż ten pieprzony telefon.
Trzymał w ręce wyciągniętej w moja stronę pistolet. No ładnie, naćpaniec z bronią, po prostu zajebiście. Zanim schowałam telefon do kieszeni włączyłam połączenie z Collynem, modliłam się w duchu, aby odebrał i przyjechał jak najszybciej.
-Ross, proszę odłóż tą broń, nie chcesz do mnie celować, jesteś po prostu naćpany, powinieneś wrócić do domu.
-Nigdzie nie idę, jeżeli ja cię nie będę mógł mieć to oni też nie.
O czym on do cholery mówił? Jacy znowu oni?
-Oni?-spytałam zaskoczona
O czym on do cholery mówił? Jacy znowu oni?
-Oni?-spytałam zaskoczona
-Widzę jak ten dupek z gangu na ciebie patrzy-warknął
Wiedziałam, że musi chodzić mu o Collyna.
-Ross, proszę uspokój się.
-TAK TRUDNO CI ZROZUMIEĆ, ŻE JA WCIAZ CIE KOCHAM?! -wywrzeszczał
-A GDY MNIE GWALCIŁES TEZ MNIE KOCHAŁES?!
-DOBRZE WIESZ, ŻE NIE CHCIAŁEM! -krzyknął, a ręka w której miał pistolet nieznacznie drgnęła
-Chcesz mi wmówić, że przypadkiem mnie zgwałciłeś? Posłuchaj sam siebie!
Jedną ręką przeczesał włosy i pociągnął za ich końce, spojrzałam na Justina który bacznie mi się przyglądał i miałam nadzieje, że Collyn zaraz się pojawi.
*POV Collyn*
Siedziałem rozwalony na kanapie i oglądałem walkę bokserską w telewizji, kiedy podszedł do mnie Matt rzucając mi mój wibrujący telefon.
-Jessie -rzucił tylko i odszedł.
Odebrałem bez wahania i nie zdarzyłem nawet powiedzieć "Halo?" kiedy usłyszałem jak mówi.
-Ross, proszę odłóż tą broń, nie chcesz do mnie celować, jesteś po porostu naćpany, powinieneś wrócić do domu.
Co tam się do cholery dzieje? Jaka broń?
-Nigdzie nie idę, jeżeli ja cię nie będę mógł mieć to oni też nie.
Cholera ma ich na muszce. Wyszedłem szybko z domu i wsiadłem do auta rozmowę przełączając na głośno mówiący, a telefon wrzuciłem do trzymadła na kubki. Sięgnąłem do schowka po pistolet kiedy usłyszałem.
-Oni?
-Widzę jak ten dupek z gangu na ciebie patrzy.
-Ross, proszę uspokój się.
-TAK TRUDNO CI ZROZUMIEĆ, ŻE JA WCIAZ CIE KOCHAM?!
-DOBRZE WIESZ, ŻE NIE CHCIAŁEM! -krzyknął, a ręka w której miał pistolet nieznacznie drgnęła
-Chcesz mi wmówić, że przypadkiem mnie zgwałciłeś? Posłuchaj sam siebie!
Jedną ręką przeczesał włosy i pociągnął za ich końce, spojrzałam na Justina który bacznie mi się przyglądał i miałam nadzieje, że Collyn zaraz się pojawi.
*POV Collyn*
Siedziałem rozwalony na kanapie i oglądałem walkę bokserską w telewizji, kiedy podszedł do mnie Matt rzucając mi mój wibrujący telefon.
-Jessie -rzucił tylko i odszedł.
Odebrałem bez wahania i nie zdarzyłem nawet powiedzieć "Halo?" kiedy usłyszałem jak mówi.
-Ross, proszę odłóż tą broń, nie chcesz do mnie celować, jesteś po porostu naćpany, powinieneś wrócić do domu.
Co tam się do cholery dzieje? Jaka broń?
-Nigdzie nie idę, jeżeli ja cię nie będę mógł mieć to oni też nie.
Cholera ma ich na muszce. Wyszedłem szybko z domu i wsiadłem do auta rozmowę przełączając na głośno mówiący, a telefon wrzuciłem do trzymadła na kubki. Sięgnąłem do schowka po pistolet kiedy usłyszałem.
-Oni?
-Widzę jak ten dupek z gangu na ciebie patrzy.
-Ross, proszę uspokój się.
-TAK TRUDNO CI ZROZUMIEĆ, ŻE JA WCIAZ CIE KOCHAM?!
-DOBRZE WIESZ, ŻE NIE CHCIAŁEM!
Co za sku*wiel.
-Chcesz mi wmówić, że przypadkiem mnie zgwałciłeś? Posłuchaj sam siebie!
Zaparkowałem samochód i nie czekając chwili dłużej wszedłem po cichu do domu Jessie.
*POV Jessie*
Kiedy patrzyłam na Rossa kątem oka zauważyłam jak drzwi frontowe się otwierają i wchodzi przez nie Collyn. Dzięki Bogu przyjechał. Spojrzałam na Justina, który lekko się rozluźnił.
-Odłóż broń na podłogę inaczej strzelę ci w ten pusty łeb -powiedział Collyn trzymając pistolet przystawiona do potylicy Rossa.
Wykonał jego polecenie bez mrugnięcia okiem, wiedział, że Col nie żartuje, w końcu ostatnim razem jak się widzieli postrzelił go w nogę.
-To jeszcze nie koniec! -wykrzyknął blondyn
-A ja myślę, że tak, a teraz wynoś się stąd -warknął Collyn
Ross spojrzał na mnie po czym opuścił mój dom najszybciej jak się dało.
-Myślałem, że go rozszarpie, jak on śmiał w ogóle do ciebie celować?! -wykrzyknął wkurzony do granic możliwości Justin
W duchu dziękowałam, że aż do teraz milczał, gdyby wcześniej się odezwał nie wiem czy wyszlibyśmy z tego cało poza naćpanym Rossem.
-Mała wszystko w porządku? Nic ci nie jest? Dobrze się czujesz? -wypytywał mnie Collyn bacznie przyglądając się mojej twarzy.
-Nie musisz się martwić wszystko w porządku i nic mi nie jest -odpowiedziałam.
Podeszłam do Collyna i mocno go przytuliłam.
-Dziękuje, że przyjechałeś.
Collyn mocniej mnie przytulił i powiedział.
-Bałem się o ciebie i to jak cholera, dobrze wiem, że z takim naćpańcem nigdy nic nie wiadomo -gdy to powiedział złożył delikatny pocałunek na moim czole.
-Ekhm, nie przeszkadzam wam w czymś? -warknął Justin
Podeszłam do niego mocno przytulając się do jego boku.
*godzinę później*
Leżałam w łóżku przyglądaj się śpiącemu Justinowi, jakie szczęście, że go mam. Zanim usnęłam myślałam nad sytuacja z Rossem, dlaczego tak trudno mu przyjąć do wiadomości, że miedzy nami od wielu lat wszystko skończone. Moja jedyna i prawdziwa miłość leżała właśnie obok mnie. Przytuliłam się do pleców Jusa i złożyłam delikatny pocałunek na jego odkrytym ramieniu.
-Kocham Cię mój książe z bajki w białym Lamborghini.
Uśmiechnęłam się i odpłynęłam w krainę snów.
Hej, wczoraj wstawiłam pierwszy rozdział po długiej przerwie, dziś jest drugi :) Mam nadzieje, ze wam się podoba. Dziękuje za wyświetlenia pod ostatnim postem, jesteście mega. Do następnego ♪ ♥
-Chcesz mi wmówić, że przypadkiem mnie zgwałciłeś? Posłuchaj sam siebie!
Zaparkowałem samochód i nie czekając chwili dłużej wszedłem po cichu do domu Jessie.
*POV Jessie*
Kiedy patrzyłam na Rossa kątem oka zauważyłam jak drzwi frontowe się otwierają i wchodzi przez nie Collyn. Dzięki Bogu przyjechał. Spojrzałam na Justina, który lekko się rozluźnił.
-Odłóż broń na podłogę inaczej strzelę ci w ten pusty łeb -powiedział Collyn trzymając pistolet przystawiona do potylicy Rossa.
Wykonał jego polecenie bez mrugnięcia okiem, wiedział, że Col nie żartuje, w końcu ostatnim razem jak się widzieli postrzelił go w nogę.
-To jeszcze nie koniec! -wykrzyknął blondyn
-A ja myślę, że tak, a teraz wynoś się stąd -warknął Collyn
Ross spojrzał na mnie po czym opuścił mój dom najszybciej jak się dało.
-Myślałem, że go rozszarpie, jak on śmiał w ogóle do ciebie celować?! -wykrzyknął wkurzony do granic możliwości Justin
W duchu dziękowałam, że aż do teraz milczał, gdyby wcześniej się odezwał nie wiem czy wyszlibyśmy z tego cało poza naćpanym Rossem.
-Mała wszystko w porządku? Nic ci nie jest? Dobrze się czujesz? -wypytywał mnie Collyn bacznie przyglądając się mojej twarzy.
-Nie musisz się martwić wszystko w porządku i nic mi nie jest -odpowiedziałam.
Podeszłam do Collyna i mocno go przytuliłam.
-Dziękuje, że przyjechałeś.
Collyn mocniej mnie przytulił i powiedział.
-Bałem się o ciebie i to jak cholera, dobrze wiem, że z takim naćpańcem nigdy nic nie wiadomo -gdy to powiedział złożył delikatny pocałunek na moim czole.
-Ekhm, nie przeszkadzam wam w czymś? -warknął Justin
Podeszłam do niego mocno przytulając się do jego boku.
*godzinę później*
Leżałam w łóżku przyglądaj się śpiącemu Justinowi, jakie szczęście, że go mam. Zanim usnęłam myślałam nad sytuacja z Rossem, dlaczego tak trudno mu przyjąć do wiadomości, że miedzy nami od wielu lat wszystko skończone. Moja jedyna i prawdziwa miłość leżała właśnie obok mnie. Przytuliłam się do pleców Jusa i złożyłam delikatny pocałunek na jego odkrytym ramieniu.
-Kocham Cię mój książe z bajki w białym Lamborghini.
Uśmiechnęłam się i odpłynęłam w krainę snów.
Hej, wczoraj wstawiłam pierwszy rozdział po długiej przerwie, dziś jest drugi :) Mam nadzieje, ze wam się podoba. Dziękuje za wyświetlenia pod ostatnim postem, jesteście mega. Do następnego ♪ ♥