Look at all the choices, the choices in this world

Look at all the choices, the choices in this world
Look at all the choices, the choices in this world

piątek, 17 października 2014

Rozdzial 33

*POV Austin*
Kiedy byłem już na miejscu poszedłem a raczej pobiegłem do recepcji spytać gdzie ją zabrali.
-Przepraszam bardzo, gdzie zabrali dziewczynę z wypadku którą przywiozła karetka? -spytałem blondynkę w okularach siedząca na recepcji
-A, pan jest kimś z rodziny? -spytała zsuwając okulary na koniuszek nosa
-Tak, jestem jej bratem. -odpowiedziałem, bo co mogłem innego powiedzieć inaczej nie udzieliłaby mi informacji
-Jest na sali operacyjnej możesz poczekać na wieści o jej zdrowiu na korytarzu przed salą tam na pewno po operacji wyjdzie lekarz i cię o wszystkim powiadomi.
-A gdzie jest ta sala operacyjna?
-2 piętro i korytarzem na lewo -oznajmiła
-Dziękuję -odpowiedziałem a następnie pobiegłem do windy po prawej stronie od recepcji.
Wciskałem guzik kilkanaście razy i przeklinałem w myślach szybkość z jaką jedzie winda. Czekając na nią usłyszałem znajomy glos awanturujący się z recepcjonistką. Justin. Odwróciłem się wołając go, zauważył mnie od razu po czym podbiegł do mnie, a drzwi windy właśnie się otworzyły.
-Co z Jessie?! -spytał podenerwowany Justin
-Wejdźmy do windy to ci to wytłumaczę -odpowiedziałem
Szybko skróciłem mu cały przebieg wypadku i to czego dowiedziałem się od recepcjonistki. Drzwi windy się otworzyły, a Justin wybiegł jak oparzony. Od razu pobiegłem za nim, zaczął uderzać pięściami w drzwi, podszedłem do niego prosząc aby przestał. Płacząc siadł na krześle chowając twarz w rękach, siadłem obok niego klepiąc go krzepiąco po plecach powtarzając, że wszystko będzie dobrze. Po nie całych 20 minutach do szpitala dotarł Rayan z Suz, kiedy przyjaciółka zobaczyła w jakim stanie jest Justin sama zaczęła wypłakiwać się w ramie Rayana który był najwyraźniej w szoku bo nie powiedział ani słowa. Wszyscy siedzieliśmy w ciszy, kiedy na korytarz wpadł Taylor pytając co z Jessie. Streściłem mu to samo co powiedziałem Justinowi, Suz i Rayan również się przysłuchiwali. Justin wtedy wybuchł emocjonalnie.
-Dlaczego to musiało się jej przydarzyć? Cholera mijałem się z nią przed jej domem, wiedziałem, że jedzie na wyścig, czemu za nia nie pojechałem? -mówiąc to uderzał pięściami w ścianę
Wtedy podszedł do niego Rayan.
-Justin nie obwiniaj się, przecież byleś na nią wściekły za tą zdradę miałeś prawo nie chcieć jej widzieć!
-Nie usprawiedliwia mnie to!
-Zaraz chwila czy wy powiedzieliście, że Jessie zdradziła Justina? -włączyła się w rozmowę Suz
-Tak kochanie, zdradziła go z Collynem -odpowiedział jej Rayan na co Justin z całej siły przywalił pięścią w ścianę
-Ale ja nie wierze, żeby Jessie mogła zrobić cos takiego, to absurd! -krzyknęła sfrustrowana Suz
-A jednak -odpowiedział jej Rayan
Suzanne chciała mu odpowiedzieć ale wtedy niespodziewanie odezwał się Taylor.
-Jessie nie przespala się z Collynem.
Wszyscy zwróciliśmy głowy w stronę Taylora wpatrując się w niego spojrzeniem proszącym o wyjaśnienie.
-Pewnego wieczoru postanowiliśmy się rozerwać i trochę popiliśmy, kiedy Jessie była już wstawiona Collyn zaoferował, ze zabierze ja do domu. Rano dowiedzieliśmy się, ze ponoć Jessie przespała się z Collynem, wiedziałem, ze to nie może być prawda za dobrze znam Jessie, on może i byłby do tego zdolny ale za bardzo ją kocha, żeby zranić jej uczucia choć właśnie je zranił tak postępując...
Wtedy przerwał mu Justin.
-Ten dupek kocha Jessie?
-Stary już nie twoja, zerwaliście pamiętasz? -wtrącił się Rayan
-Zamknij się! -odwarknął mu Justin
-Dzisiaj rano Collyn przyznał, że miedzy nim a Jes do niczego nie doszło. W drodze powrotnej z klubu usnęła a on nie chciał jej budzić, więc zaniósł ją na górę do jej lóżka, rozebrał ją zostawiając w samej bieliźnie, siebie również i położył się obok niej, żeby rano wyglądało, że ze sobą spali. Liczył, że ze sobą zerwiecie, a on będzie mógł znów z nią być, no i zerwaliście tyle, że ona nie chce go znać.
-ZABIJE GO! -krzyknął Justin znów uderzając pięściami w ścianę, knykcie miał już zdrapane do krwi, a z ran zaczęła sączyć się krew
Nikt więcej się nie odezwał, każdy musiał przetrawić to co właśnie usłyszał. Po 3 godzinach wyszedł lekarz.

*POV Justin*
Kiedy spostrzegłem lekarza od razu do niego podszedłem.
-Co z moją Jessie? -spytałem
-Jest pan kimś z rodziny? -spytał lekarz, obok mnie pojawił się Austin
-Jestem...
-Jest jej narzeczonym, a ja jej bratem. -dokończył za mnie Austin, przez krótką chwilę na niego spojrzałem lekko zdziwiony ale i jednocześnie z wdzięcznością
-Mam niestety dla państwa poniekąd dobra wiadomość, pańska narzeczona żyje ale nie ukrywam, że nie jest dobrze, ma odmę płucną spowodowaną połamaniem kilku żeber przez co oddycha za nią respirator, usunęliśmy jej śledzionę gdyż było to konieczne, podczas operacji doszło do niekontrolowanego krwawienia przez co straciła dużo krwi, transfuzja była nie zbędna, ma również złamaną rękę na szczęście bez przemieszczeń. Myślę, że jedna osoba z państwa może się z nią zobaczyć ale tylko na chwile pacjentkę utrzymujemy w śpiączce farmakologicznej. Zaraz zostanie przewieziona na OIOM. Jej stan jest stabilny, kilka kolejnych godziny pokaże czy wyjdzie z tego.
Wtedy dwie niskie pielęgniarki wywiozły Jessie leżącą na łóżku jak roślina podłączoną do respiratora, na jej widok moje serce zamarło. Poczułem, że jest mi słabo, zacząłem osuwać się na ziemie słysząc jak ktoś do mnie coś krzyczy, to był lekarz.
-Słyszy mnie pan!
-Ta...tak -odpowiedziałem
-Dobrze się pan czuje? -spytał
-Tak -odpowiedziałem, na moje szczęście nie dociekał dłużej
Słyszałem jak Austin pyta lekarza gdzie jest oddział na którym leży Jessie, moje spojrzenie powędrowało na Suz która płakała w ramię Rayana, który ją pocieszał, że wszystko będzie dobrze. Nie wytrzymałem. Chwiejnie wstając pobiegłem do klatki schodowej następnie wybiegłem ze szpitala na zewnątrz przeklinając cala tą sytuacje. Wziąłem kilka głębokich oddechów.
-Stary wiem, że jest Ci ciężko ale powinieneś być silny...dla niej -powiedział Austin trzymając rękę na moim ramieniu
-Nie wybaczę sobie tego nigdy, nie byłem przy niej w czasie wypadku, pewnie rozmyślała o naszej kłótni, poniosło mnie -łzy zaczęły mi ściekać po policzkach nie mogłem ich pohamować
-Myślę, że powinieneś do niej iść i z nią porozmawiać, wszystko wyjaśnić.
-Ale ona jest w śpiączce -odpowiedziałem
-Nie oznacza to, że cię nie będzie słyszała.
Spojrzałem na niego z wdzięcznością.
-Dzięki Austin, za wszystko.
-Ja też się o nią martwię ale to silna dziewczyna poradzi sobie.
Wróciłem na górę wcześniej jeszcze Austin powiadomił mnie, ze OIOM jest korytarzem na lewo od windy. Wszyscy już tam stali, przed oddziałem siedziała brunetka która była pielęgniarką, powiedziałem jej, że lekarz pozwolił mi się zobaczyć z "narzeczoną", skinęła tylko głowa. Wszedłem na sale na której leżała moja mała dziewczynka, usiadłem na stołku obok niej i złapałem ją za rękę która nie była złamana.
-Hej kochanie, wszyscy się o ciebie martwimy, przepraszam cię za wszystko teraz wiem, że nie zdradziłaś mnie z Collynem, Taylor nam wszystkim wszystko wyjaśnił ale to nie ważne, wiem, że mnie słyszysz, kocham cię i już nigdy nie opuszczę, proszę zostań ze mną. Tak bardzo cię kocham nie wiem co bym zrobił gdyby cię zabrakło.
Pocałowałem ją w rękę po czym pogłaskałem po głowie. Wtedy usłyszałem piszczenie któregoś z aparatów, w panice zacząłem się rozglądać i zauważyłem że na monitorze pokazującym jej bicie serca są poziome kreski, cholera to źle. Chwile później do sali wbiegł lekarz z dwiema pielęgniarkami.
-Parametry sercowe stanęły...
Później usłyszałem tylko że mam wyjść, zacząłem do niej krzyczeć żeby nie odchodziła. Pielęgniarka wyprowadziła mnie za drzwi a do środka wszedł drugi jak wnioskuje lekarz. Jeden zaczął uderzać w jej klatkę elektro-wstrząsami zaś drugi miedzy odstępami robił ręczny masarz serca, pielęgniarki stały przy monitorach pokazujących jej parametry. Wtedy to do mnie dotarło, jej serce stanęło. Nie bije.
-ONA MUSI ZYC! -krzyknąłem
Od 30 minut już ją reanimują, wtedy zauważyłem jak lekarz sprawdza godzinę na zegarku, a pielęgniarki nachylają się aby odpiąć jej rurki. Słyszałem jak za moimi plecami Taylor i Suz płaczą natomiast Austin głośno przeklina. Nie mogłem znieść tego, wpadłem na sale krzycząc żeby jeszcze raz spróbowali.
-Nie może już nic zrobić -powiedział spokojnie lekarz
-Proszę -byłem na skraju wytrzymania
-Dobrze.
Znów włączył elektro-wstrząsy i uderzył nimi w klatkę piersiowa Jessie.
-Kochanie wróć do mnie -powiedziałem szeptem
Wtedy jej serce znów zaczęło bić, a lekarz zaczął osłuchiwać ją stetoskopem.
Pielęgniarka podeszła do mnie wypraszając na korytarz, kiedy wyszedłem opadłem na krzesło obok Austina po czym schowałem twarz w ręce.
-Teraz już wszystko będzie dobrze -powiedział krzepiąco Austin
-Wierze w to z całego serca-odpowiedziałem szeptem.

No i mam kolejny rozdział mam nadzieje, ze wam się podoba :* Do następnego.
Ps. Przepraszam za tak długą przerwę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz