Look at all the choices, the choices in this world

Look at all the choices, the choices in this world
Look at all the choices, the choices in this world

czwartek, 26 stycznia 2017

Rozdzial 42 ❤

*POV Jessie*

-Jessie?
Cholera. CHOLERA! Collyn przestał mnie całować, zerknął przez ramie szeroko się uśmiechając po czym stanął koło mnie i odsłonił mi osobę której tak bardzo nie chciałam zranić, która nie powinna tutaj być, która nigdy nie powinna się o tym dowiedzieć.
-J...Justin?
Boże stał przede mną, widział to, cholera, widział jak całuje się z Collynem! A ja jeszcze nie dawno wściekałam się o tą głupią Selenke. Szedł w moim kierunku i nie był sam, był z nim Austin, zerknęłam na niego, a on kręcił tylko głową z dezaprobatą spojrzałam znów na Justina, był wkurwiony, widziałam to po jego twarzy, był naprawdę bardzo wkurwiony.
-Powiesz mi dlaczego do kurwy nędzy całujesz się z tym skurwielem?! -krzyczał
Chciałam powiedzieć stereotypowe "To nie to co myślisz" ale to właśnie było to co myśli i to co widzi.
-Jak mnie nazwałeś?! -odkrzyknął zły Collyn
Collyn zacisnął pięści gotowy uderzyć, a Justin nie był wcale lepszy podchodził właśnie do niego.
-Justin -powiedziałam ostrzegawczo.
-Zamknij się kurwa!
Zabolało, ale w pełni sobie na to zasłużyłam.
-Jak śmiesz tak do niej kurwa mówić! -wrzasnął wkurwiony Collyn i uderzył pięścią Justina w twarz, a z nosa chłopaka poleciała krew, otarł ją rękawem bluzy.
-Collyn! -krzyknęłam ale to nic nie dało już chciał się zamachnąć ale tym razem to Justin mu przywalił. Cholera. Jak ja mam to zatrzymać? No jasne. AUSTIN.
-Austin! Broń! -oczywiste było to, że ma ją przy sobie.
Wyciągnął broń i strzelił w ziemię. Collyn i Justin odskoczyli od siebie rozglądając się za strzelaniną, kiedy zauważyli Austina ten tylko wzruszył ramionami mówiąc.
-No co? To był jej pomysł -skinął na mnie głową, a wtedy ich wzrok padł na mnie.
-Nie możecie się tak po prostu tutaj bić, do cholery! -krzyknęłam
-Bo co? -warknął do mnie Justin. Zdziwiło
 mnie to jaki dzisiaj jest, nigdy taki nie był. Chwila. Jest z nim tylko Austin a mówił, że wychodzi z chłopakami. Spojrzałam na nich dwóch, Austin pocierał niespokojnie kark, a Justin zaciskał pięści, które na knykciach miały zaschniętą krew, włosy miał mocno zmierzwione.
Zerknęłam na Collyna który stał obok mnie, nie miał śladów krwi na twarzy jedynie mocno czerwony lewy policzek od uderzenia pięścią i najprawdopodobniej jutro będzie spory siniak, więc to nie jego krew Justin miał na knykciach, poza tym nie zdążyłaby tak szybko zaschnąć, wdał się w bójkę, a jego zachowanie wskazywało jedno.

-Brałeś coś? -spytałam zaskoczona
-Może tak, a może nie -powiedział uśmiechając się.
-Dlaczego?
-Nie, nie będziemy rozmawiać teraz o mnie, dlaczego do kurwy nędzy mnie z nim zdradziłaś?-warknął
-Naprawdę nie wiem dlaczego to zrobiłam, wszystko zepsułam -spuściłam wzrok na dłonie, dlaczego jestem taka głupia.
-Tak, zepsułaś to wszystko, a ja już nie mam ochoty nawet na ciebie patrzeć, myślałem że mnie kochasz, a ty? Zdradziłaś mnie z Parkerem który wyrządził ci tyle krzywdy, nie rozumiem cię -powiedział o dziwo spokojnie.
-Justin... -łzy napłynęły mi do oczu.
-Nie, to koniec -powiedział po czym podszedł do Austina mówiąc mu coś na ucho na co ten kiwnął głową i zaczęli zmierzać w stronę  jego samochodu. Łzy zaczęły mi lecieć strużkami kiedy widziałam jak odjeżdżają, kocham Justina, tak cholernie go kocham. Poczułam jak Collyn mnie przytula i uspokaja.

*Godzinę później*
Po powrocie do magazynu zamknęłam się w pokoju na klucz, położyłam na łóżku i płakałam, bo straciłam osobę którą kocham, bo go zdradziłam, bo zepsułam nasz związek. Jestem beznadziejna. Collyn dobijał się do drzwi, ale po dłuższej chwili dał sobie spokój, a ja szlochałam w poduszkę. Straciłam Justina na zawsze. Wspomnienia wspólnych chwil migały mi przed oczami, śpiewanie mi piosenki, pierwszy pocałunek, spanie w jego objęciach.
Płakałam tak długo, aż zasnęłam.

*Następnego dnia*

Wzięłam szybki prysznic ubrałam się w świeżą bieliznę, bluzę i legginsy. Włosy zebrałam w koka i przekręciłam zamek w drzwiach, otworzyłam je, nie dbałam która jest godzina, może 11, a może 15, nie wiem. Zeszłam na dół, wzięłam sok z lodówki po czym nałam sobie do szklanki. Wypiłam go w ciszy. Myłam właśnie szklankę w zlewie kiedy poczułam ręce na biodrach. Odłożyłam szklankę na suszarkę i odwróciłam się, a Collyn natychmiast mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk, łzy ponownie napłynęły mi do oczu ale nie mogłam pozwolić im wypłynąć. Trzymał mnie tak mocno jakby puszczenie mnie sprawiło, że zniknę.
-Collyn -jęknęłam po dłuższej chwili trzymania mnie przez niego w objęciach.
-Przepraszam mała -powiedział odsuwając się na taka odległość, żeby móc spojrzeć mi w oczy.
-Nic się nie stało -odpowiedziałam nie patrząc mu w oczy, bałam się, że jak to zrobię to nie będę mogła przestać.
Spojrzałam na jego twarz, na jego lewym policzku widniał wielki siniak. Dotknęłam delikatnie opuszkami palców jego policzka, usłyszałam jak szepcze "nic mi nie jest, nie martw się", ale jak mam się nie martwic kiedy to przeze mnie ma tego siniaka, a raczej przez Justina, ale z mojej winy.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie jego głos.
-Skarbie? Wszystko w porządku? -spytał łapiąc mnie za policzki.
-Tak -spojrzałam mu w oczy, nie chciałam kłamać, ale też nie chciałam żeby się martwił.
-Naprawdę? -powiedział trącając swój nos o mój
-Tak -szepnęłam powtarzając kłamstwo.
-Dobrze.
Oparł swoje czoło o moje patrząc mi głęboko w oczy jakby doszukując się kłamstwa, zamknęłam je na chwile i wtedy poczułam jego ciepłe wargi na swoich, odwzajemniłam pocałunek który stawał się coraz bardziej namiętny, jego dłonie przesunęły się z moich policzków na szyję, ramiona, wzdłuż boków, aż zatrzymały się na biodrach. Wsunęłam ręce w jego włosy lekko ciągnąc za końce. Nasze języki pieściły się nawzajem, aż zabrakło nam tchu i oboje oderwaliśmy się od siebie, spojrzałam mu w oczy.
-Kocham cię -szepnął.
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, kiedy usłyszeliśmy chrząkanie.
-Przepraszam, że wam przeszkadzam w obściskiwaniu się ale chciałbym wziąć szklankę, a wy mi to uniemożliwiacie -powiedział Taylor podchodząc do nas, a my z Collynem odsunęliśmy się od siebie.
Wziął szklankę z szafki nad zlewem i posłał mi karcące spojrzenie. Jak długo do cholery jasnej jeszcze będzie to robił?! Jakby miał prawo za każdym razem karcić mnie wzrokiem za to co robię z Collynem, może jeszcze niedługo będzie tak robił kiedy tylko będę chciała się odezwać do Cola, palant.
-Dziękuję -powiedział ze szklanką w ręku kierując się do lodówki.
-Jasne -warknął Collyn.
Westchnęłam i skierowałam się do salonu. Na kanapie siedział Matt oglądając coś w telewizji.
Podeszłam siadając obok niego.
-Hej -powiedziałam.
-Hej ślicznotko -odpowiedział Matt puszczając mi oczko i kładąc rękę za mną na oparciu kanapy, zaśmiałam się.
-Jak się czujesz? -spytał z troską w głosie po czym położył na moim ramieniu dłoń która wcześniej była na oparciu.
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i jęknęłam w odpowiedzi na jego pytanie, tym razem to on się zaśmiał. Podniosłam głowę i poczułam palący wzrok na sobie. Collyn stał oparty o framugę drzwi do salonu i wpatrywał się we mnie intensywnie. Uśmiechnęłam się do niego i przeniosłam wzrok na telewizor, a on podszedł i usiadł obok na kanapie przyciągając mnie do siebie. Około godziny 19 Collyn wstał mówiąc ze musi zająć się sprawami gangu w gabinecie, Matt wcześniej poszedł do swojego pokoju, a Taylora nie widziałam od sytuacji w kuchni. Wyłączyłam telewizor i skierowałam się do swojego pokoju, wciąż myślałam o naszym rozstaniu z Justinem i jak ono przebiegło. "Nie, to koniec" jego słowa rozbrzmiały mi w głowie. Miałam dość myślenia o nim i tym wszystkim, chciałam odpocząć od tego całego emocjonalnego gówna. Już wiem co musze zrobić.
-Napić się czegoś mocnego -szepnęłam na głos.

*Pół godziny później*

Stałam przed lustrem sprawdzając czy jestem gotowa do wyjścia, czarna  rozkloszowana sukienka do połowy ud ze skrzyżowanymi ramiączkami na plecach i dekoltem w serce do tego złote szpilki, makijaż oczu zrobiłam lekki, a usta krwistoczerwone, włosy pozostawiłam rozpuszczone w lekkich falach, sięgnęłam jeszcze po mała czarna torebkę na złotym łańcuszku chowając tam telefon, portfel i kluczyki od samochodu, już chciałam wyjść z pokoju ale postanowiłam zdjąć buty i wziąć je w rękę żeby nie zrobić hałasu i uniknąć zbędnych pytań. Na moje szczęście nie napotkałam nikogo w drodze do drzwi. Będąc już przy samochodzie założyłam je z powrotem, wyjęłam kluczyki z torebki i wsiadłam do samochodu. Pół godziny później parkowałam już pod klubem, zanim do niego weszłam powiedziałam cicho do siebie.
-Tego mi było trzeba.
Wchodząc do klubu uderzył mnie zapach potu i alkoholu, a do moich uszu dobiegła głośna muzyka. Przeciskałam się przez tańczących ludzi w stronę baru. Kiedy w końcu tam dotarłam lekko zdyszana usiadłam na stołku barowym czekając, aż barman do mnie podejdzie.
-Coś dla pani? -usłyszałam
Spojrzałam na wysokiego czarnoskórego mężczyznę, dobrze zbudowanego w koszulce z logo klubu, jego twarz była bardzo przystojna, a włosy czarne i krótko ścięte.
-Naprawdę zdaje sobie sprawę, że jestem przystojny -powiedział uśmiechając się do mnie promiennie, a ja zdałam sobie sprawę, że gapiłam się na niego chyba za długo.
-Przepraszam -powiedziałam uśmiechając się przepraszająco.
-Nic nie szkodzi, wiec co dla pani?
-Kolejkę shotów -powiedziałam, jak szaleć to szaleć.
Spojrzał na mnie dłuższą chwile po czym zaczął przyrządzać moje zmówienie.
-Problemy z chłopakiem? -spytał zerkając na mnie
-Właściwie z exchłopakiem, skąd pan wiedział? -spytałam lekko zdziwiona.
-Po pierwsze przejdźmy na ty, Blake -powiedział stawiając na blacie moje zamówienie po czym wyciągnął do mnie rękę.
-Jessie -odpowiedziałam delikatnie się uśmiechając i ściskając jego dłoń.
-A po drugie... -nachylił się do mnie przykładając dłoń bokiem do ust jakby chciał powierzyć mi sekret.
-Nie mów nikomu ale jestem medium -szepnął.
-Naprawdę? -odszepnęłam
-Nie -Blake zaczął się śmiać.
-Co?
-Żartowałem, a tak na poważnie mamy tu od groma takich przypadków jak twój -zaczął się śmiać.
-Super -mruknęłam po czym wypiłam wcześniej zamówiona kolejkę shotów.
-Jeszcze raz to samo -powiedziałam patrząc na niego, a on tylko skinął głowa i znów postawił przede mną kolejkę którą szybko wypiłam, Blake podszedł do klientów którzy właśnie podeszli do baru z zamiarem złożenia zamówienia, a ja wyciągnęłam telefon i wysłałam SMS-a do Austina "Hej, czy z Justinem wszystko w porządku?" po chwili otrzymałam wiadomość "Hej, wszystko dobrze przecież dopiero co przyłapał dziewczynę na zdradzie" odpisałam "Ha, ha bardzo śmieszne, pytam poważnie Austin" wiadomość nie nadchodziła dłuższą chwile "Jest źle Jessie, ale wyjdzie z tego" już chciałam odpisać kiedy usłyszałam.
-Co taka piękna kobiet robi tu sama? -spytał nieznajomy, a ja włożyłam z powrotem telefon do torebki
-Wiesz, tak tylko przyszłam wdychać odór potu i alkoholu, a ty przyszedłeś... niech zgadnę wyrywać laski żeby pieprzyc się z nimi w męskim kiblu, zgadłam? -powiedziałam odkręcając się w stronę mężczyzny.
-Przejrzałaś mnie, a chciałem zachować dyskrecje -powiedział kręcąc głową.
Przyjrzałam mu się, miał ciemniejsza karnacje, a jego uroda wskazywała na latynoskie korzenie, czarno-blond włosy postawione na żel, ubrany był w czarne rurki i koszule w takim samym kolorze której rękawy były podwinięte przez co widziałam jego tatuaże na rękach, poczułam jego wzrok na sobie, więc spojrzałam w jego śliczne brązowe oczy.
-Podoba ci się to co widzisz? -było to bardziej stwierdzenie niż pytanie
-Może -odpowiedziałam uśmiechając się do niego uwodzicielsko.
-Zayn -wyciągnął w moją stronę rękę.
-Jessie -uścisnęłam jego dłoń.
Zayn zamówił nam drinki, siedzieliśmy gadając o wszystkim i niczym, po drodze wypiłam jeszcze ze dwa drinki i czułam się lekko wstawiona.
-Zatańczymy? -spytał
-Jasne, czemu nie -powiedziałam wzruszając ramionami.
Zabrałam torebkę i poczułam jak Zayn łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę parkietu. Kiedy w końcu po przepychaniu się przez tłum ludzi znaleźliśmy kawałek przestrzeni dla siebie zaczęliśmy tańczyć, poczułam jak chłopak zakłada moje ręce na swoją szyje, po czym swoje kładzie na moje biodra i przyciąga mnie do siebie tak, że jego krocze ociera się o moje, a ja wydaje cichy jęk podniecenia, nagle zaczyna mnie całować w usta bezczelnie wpycha mi język w buzie, ale podoba mi się to, więc odwzajemniam pocałunek. Czuje jak odrywa się od moich ust by chwile później całować moją szyje, a ja wydaje zduszony jęk zadowolenia. Zaczyna mi się kręcić w głowie przez alkohol płynący w moich żyłach. Ocieram się kroczem o jego i tym razem to on wydaje jęk, a chwile później znów czuje jego wargi na swoich. Tym razem moje ręce znajdują się na jego plecach, swoja drogą umięśnionych, pocałunek staje się coraz bardziej namiętny. Nagle czuje jak ktoś odciąga mnie od Zayna i nie wierze własnym oczom kogo widzę. Skąd do cholery on tu się wziął?! Patrzy przez chwile zabójczym wzrokiem na chłopaka z którym przed chwilą się całowałam.
-Wypierdalaj ale już! -warknął, a wystraszony chłopak natychmiast się oddala.
-Co ty sobie kurwa wyobrażasz?! -tym razem warczy na mnie
Już wiem, że będzie to ciężki wieczór.

Hej, jak obiecałam w ostatniej notce rozdział pojawia się dziś, mam nadzieję, że się cieszycie. Możliwe, że w weekend pojawi się kolejny rozdział, ale niczego nie obiecuje ;). Do następnego♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz