Look at all the choices, the choices in this world

Look at all the choices, the choices in this world
Look at all the choices, the choices in this world

sobota, 11 lutego 2017

Rozdzial 43

*POV Jessie*
Co on tu robi? Przecież nikt nie wiedział dokąd idę.
-Matt, co ty tu robisz? -spytałam zaskoczona widokiem go tutaj.
-Chyba ja powinienem o to spytać -warknął
-Mattiś, nie złość się chciałam tylko się napić i zabawić to nic złego -powiedziałam uśmiechając się do niego.
-To nic złego? Jaja sobie robisz?! Tak po prostu zniknęłaś nie mówiąc dokąd idziesz, a twojego samochodu nie było przed magazynem. Z początku myślałem, że pojechałaś na wyścigi ale zadzwoniłem do Mike'a i powiedział, że Cię tam nie widział, wiec postanowiłem namierzyć twój telefon i proszę znajduje cię w barze obściskująca się z jakimś przydupasem nachlaną w trzy dupy! -cały czas krzyczał, nie wiem czy dlatego, że naprawdę był bardzo zły czy z powodu głośnej muzyki.
-Jestem tylko lekko wstawiona -powiedziałam, a potem zakręciło mi się w głowie i złapałam się ręki Matta.
-Właśnie widzę -warknął
-A Collyn wie, że tu jestem? -spytałam modląc się w duchu żeby Matt mu tego nie powiedział, sama nie wiem czemu.
-Nie, nie wie, nadal nie opuścił gabinetu ale prędzej czy później się zorientuje -powiedział pocierając ręką kark, a druga trzymając mnie za ramię.
-Wracajmy Jessie, Collyn będzie naprawdę zły, cholera, będzie ostro wkurwiony.
-Ale ja nie chce jeszcze iść -powiedziałam lekko podpitym głosem i znów się zachwiałam, chyba alkohol zaczął już działać ze zdwojoną siłą.
-Nawet mnie nie denerwuj, idziesz ze mną do samochodu w tej chwili -warknął znów zły
-A jak nie chce nigdzie z tobą iść?
-To zabiorę cię siłą.
Zaśmiałam się i już chciałam odejść kiedy poczułam jak przerzuca mnie sobie przez ramię i zaczyna iść ku wyjściu z klubu.
-Hej, postaw mnie ale już! -krzyczałam uderzając go pięściami w plecy.
-Nie ma takiej opcji.
Nadal go uderzałam i zaczęłam też się szarpać, ale to nic nie dawało, kiedy poczułam uderzenie w pośladek.
-Ej! -krzyknęłam
-Jeśli nie przestaniesz mnie bić i się szarpać znów to zrobię -powiedział ostrzegawczo, a ja przestałam i tak po prostu pozwoliłam mu mnie nieść przerzucana przez ramię.
-Dupek -warknęłam, po czym poczułam jak rzuca mnie na przednie siedzenie przez co uderzyłam głową o krawędź dachu samochodu.
-Ał! -znów warknęłam i zaczęłam masować ręką bolącą głowę. Matt nie odezwał się już do mnie ani słowem. Podczas jazdy poczułam się strasznie zmęczona, oparłam głowę o szybę i usnęłam.

*W tym samym czasie*

*POV Collyn*
Z biura wyszedłem jakoś po 23, miałem strasznie dużo do zrobienia, zamówienia, zlecenia, sprzedaż, nowi klienci. Szedłem właśnie na górę do pokoju kiedy coś mnie tknęło żeby zobaczyć czy moja mała śpi. Wszedłem do jej pokoju i zobaczyłem, że jej łóżko jest puste, zamknąłem drzwi i skierowałem się do pokoju Matta, ale tam też jej nie było i u Taylora również. Zbiegłem po schodach na dół i wyszedłem przed magazyn, jej samochodu tez nie było! Kurwa! Wyjąłem komórkę i dzwoniłem do niej ale nie odbierała, cholera. Zadzwoniłem do Matta, na szczęście odebrał.
-Halo? -usłyszałem w słuchawce
-Matt gdzie jesteś?! Jessie zniknęła! -krzyknąłem wkurwiony
-Wyluzuj stary, zaraz będę -usłyszałem w zamian spokojny głos Matta w słuchawce.
-Jak mam kurwa wyluzować jak ona zniknęła? -warknąłem
-Zaraz będę to pogadamy -powiedział po czym się rozłączył.

*15 minut później*
Siedziałem na kanapie obracając telefon w dłoni i czekając na Matta. Kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, poszedłem tam szybko i zobaczyłem jak wnosi moją małą na rękach.
-Co się stało? -szepnąłem widząc, że dziewczyna śpi
-Zaraz wszystko Ci opowiem tylko zaniosę ją do łóżka -powiedział i zaczął iść w stronę schodów.
-Czekaj ja to zrobię -zatrzymałem go w pół drogi i wziąłem od niego dziewczynę. Była taka urocza i słodka kiedy spała. Zaniosłem ją do siebie do pokoju, po czym położyłem na łóżku i rozebrałem zostawiając ją w samej bieliźnie. Przykryłem ją kołdra i pocałowałem w czoło.
Wszedłem właśnie do salonu gdzie na kanapie siedział Matt z butelka piwa w ręku.
-No więc? -powiedziałem siadając koło niego
-Znalazłem ją w klubie -powiedział biorąc łyk piwa.
-Co?!
-W domu było jakoś cicho, wiec postanowiłem sprawdzić czy u niej wszystko w porządku, poszedłem do jej pokoju ale tam jej nie było, szukałem Jessie w całym domu ale nie znalazłem. Sprawdziłem czy nie ma jej samochodu ale nie było, pomyślałem, że może pojechała na wyścigi i zadzwoniłem do Mike'a ale powiedział, że nie widział tam Jessie. Postanowiłem zlokalizować jej telefon bo nie odbierała i pokazał mi się bar 50 kilometrów stąd, wiec pojechałem tam, sprawdzić.
-Nie mogłeś do kurwy nędzy mi powiedzieć ze coś się dzieje? -warknąłem zły
-Przecież nie lubisz jak ktokolwiek przeszkadza ci w pracy -bronił się Matt znów pociągając łyk piwa.
-Ale chodzi o nią! Dobrze wiesz, że mi na niej zależy! -krzyknąłem
Dlaczego tam pojechała nikomu nic nie mówiąc, a w szczególności mi i dlaczego pojechała tam sama? Byłem tak cholernie na nią zły, pewnie pojechała tam, żeby się upić i nie myśleć o tym frajerze Bieberze.
-Dzięki stary -powiedziałem podchodząc do niego i położyłem mu dłoń na ramieniu.
-Nie masz za co, przecież wiesz, że mi też na niej zależy, jest dla mnie jak siostra.
-Wiem -westchnąłem i ruszyłem w stronę schodów.
Wszedłem do pokoju rozbierając się i zostając w samych bokserkach podszedłem do łóżka kładąc się koło Jessie i przyciągając ją do siebie.
-Oj, mała, co ja z tobą mam -powiedziałem głaszcząc ją po włosach a ona jakby to słysząc wtuliła się w mój tors, uśmiechnąłem się i usnąłem.

*Następnego dnia*

*POV Jessie*
Obudził mnie silny ból głowy, otworzyłam oczy ale po chwili znów je zamknęłam z powodu jasnego światła kłującego mnie w oczy. Podjęłam kolejna próbę otworzenia ich i tym razem pozwoliłam im się trochę przyzwyczaić. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju, nie był mój, ale nie był też obcy, kiedyś spędzałam tu trochę czasu. Jedna czarna ściana reszta białe, czarne meble: szafa, komoda, łóżko na którym leżałam i podłoga pokryta czarnymi panelami. Spojrzałam na pościel, ona również była czarna. Odkryłam kołdrę i spojrzałam na to co mam na sobie, a była to tylko bielizna, nagle przypomniały mi się urywki wczorajszego wieczoru, jęknęłam przeciągle i upadłam na łóżko. Leżałam tak chwile aż usłyszałam.
-Widzę, że już wstałaś.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na osobę stojąca w drzwiach.
Collyn stał w samym czarnym ręczniku przepasanym na biodrach. Tak, naprawdę lubił czarny kolor. Zlustrowałam go od stóp do głów, idealnie wyrzeźbione mięśnie brzucha, klatki piersiowej, barków i rąk. Cholera wyglądał tak seksownie, w końcu spojrzałam mu w oczy a on się uśmiechnął i podszedł do mnie siadając na krawędzi łóżka.
-Dzień dobry -szepnęłam
-Dzień dobry -odpowiedział uśmiechając się po czym poczułam jego wargi na swoim czole.
-Jesteś na mnie zły? -spytałam
-I to jak cholera -powiedział, a ja jęknęłam i znów opadłam na łóżko.
-Nie rozumiem tylko dlaczego poszłaś tam nic mi nie mówiąc.
-Nie wiem, chciałam się upić w samotności.
Pokręcił tylko głową po czym wstał z łóżka i zaczął się w ciszy ubierać, a ja mu się przyglądać.
-Skąd się dowiedziałeś?
Popatrzy na mnie z wyrazem "serio?".
-No tak, Matt.
Kiwnął głową na potwierdzenie. Odkryłam kołdrę wstałam z łóżka i w samej bieliźnie ruszyłam do drzwi, ale w połowie drogi poczułam ręce na mojej tali. Odkręciłam się i poczułam jak Collyn wtula swoja twarz w moja szyje.
-Wiesz, ze nie umiem się na ciebie zbyt długo wściekać -wymruczał mi w szyje.
-Wiem -zaśmiałam się
-Jesteś tak cholernie seksowna -tym razem wyszeptał między pocałunkami składanymi na mojej szyi
-To też wiem -znów się zaśmiałam
-Doprawdy? A wiesz, ze zaraz pozbędę się twojego stanika? -spytał
-Co?!
Poczułam jak coś  upada mi na stopy, a moje piersi są wolne. Pisnęłam na co się zaśmiał, przyciągnął mnie do siebie i położył dłonie na dole moich pleców. Tym razem ja wtuliłam głowę w jego szyje składając na niej pocałunek.
-Nie myśl, że ten wczorajszy wyskok ujdzie ci na sucho -szepnął
-Oh, a ja myślę, że jednak ujdzie mi na sucho.
Odsunęłam się od niego i zaczęłam zachłannie go całować, a jego dłonie powędrowały na moje piersi, jęknęłam przez pocałunek, wsunęłam swoje dłonie pod jego koszulkę na brzuchu i zaczęłam podsuwać ją do góry. Zrozumiał moje poczynania i oderwał dłonie od moich piersi podnosząc je do góry tak, że byłam w stanie mu ją zdjąć. Trzymałam ją w rękach, a on znów zachłannie wpił się w moje usta, uśmiechnęłam się przez pocałunek i odsunęłam, zakładając na siebie część garderoby zabraną chłopakowi.
-Dzięki, za koszulkę -powiedziałam śmiejąc się i sięgając po stanik, który w dalszym ciągu znajdował się porzucony na podłodze.
Spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem, a on patrzył na mnie z przymrużonymi oczami i z przyspieszonym oddechem. Znów się zaśmiałam i ruszyłam ku wyjściu z pokoju. Będąc już przy drzwiach usłyszałam.
-Skarbie zaczęłaś bardzo niebezpieczna grę.
Mogłabym przysiąc, że właśnie na twarzy miał zawadiacki uśmieszek.
Uśmiech chyba już setny raz tego dnia wpłynął mi na usta i z nim ruszyłam do swojego pokoju.

Hej, przepraszam, że tydzień temu nie było rozdziału, byłam zakopana w pracy. Dzisiejszy rozdział wstawiam jako zaległy sprzed tygodnia, a jutro pojawi się kolejny już za ten tydzień. Jeszcze raz przepraszam za ten poślizg. Do następnego ♥♥♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz