*POV Jessie*
Zakładając już biała koszulkę z dekoltem w serek usłyszałam pukanie do drzwi pokoju. Kiedy wróciłam od Collyna wzięłam prysznic i przebrałam się w jeansy z dziurami, a włosy związałam w kucyk.
-Proszę! -krzyknęłam przez drzwi
-Hej śliczna -powiedział Matt wchodząc do pokoju z uśmiechem
-Hej Matt -odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech, a on zamknął za sobą drzwi.
-Pamiętasz coś z wczoraj? -spytał
-Tak i dziękuje, że po mnie przyjechałeś -odpowiedziałam i podeszłam do niego przytulając go mocno
-Nie ma za co ale... -odwzajemnił uścisk
-Co? -zapytałam
-Zamierzasz mu powiedzieć o tym przydupasie?
Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-O czym ty mówisz?
-O tym z którym się całowałaś w barze -warknął
I nagle mi się przypomniało.
-Zayn...
Matt na wypowiedziane przeze mnie imię warknął.
-Collyn nie musi o tym wiedzieć -odpowiedziałam i spojrzałam na twarz Matta ale jego wzrok utkwiony był gdzieś za mną, już chciałam się odwrócić kiedy usłyszałam.
-O czym nie musze wiedzieć?
KURWA
-O niczym -powiedziałam odkręcając się w jego stronę
-Matt... -powiedział Collyn
Zerknęłam na blondyna i wpatrywałam się w niego z myślą "ani mi się waż mu powiedzieć"
-Jessie po prostu nie chciała ci mówić... co planuje na dzisiaj -powiedział pocierając ręką kark
-Naprawdę? -spytał Collyn patrząc na mnie z nadzieją w oczach
-Tak -odpowiedziałam z uśmiechem
Cholera będę musiała coś wymyślić.
-Tak jak mówiłeś gra się zaczęła -powiedziałam uśmiechając się do Collyna, tak to było dobre posunięcie nawiązać do słów kiedy wychodziłam z jego pokoju.
-Oh, więc strzeż się Jessie -powiedział podchodząc do mnie
Zerknęłam na Matta, który przypatrywał nam się ze zdziwieniem i zaciekawieniem, a chwile później wyłapał mój wzrok i powiedział.
-To ja spadam do swojego pokoju.
-A ja idę się napić soku -powiedziałam i uciekłam Collynowi.
Kiedy byłam już na dole i piłam sok ze szklanki poczułam dłonie na swoich biodrach i głowę chłopaka przy mojej szyi.
-Ładnie to tak uciekać? -szepnął po czym złożył pocałunek na mojej szyi przez co jęknęłam pijąc sok i się zachłysnęłam.
Kasłałam nie mogąc złapać oddechu.
-Skarbie co się dzieje? -spytał klepiąc mnie po plecach
-Zadławiłam... się... sokiem... idioto... -mówiłam ledwo biorąc oddech
-Ej tylko nie idioto -zaczął się śmiać, a ja piorunowałam go wzrokiem
Kiedy przestał spojrzał na mnie z troską.
-Już wszystko w porządku?
-Tak -odpowiedziałam, a on mnie przytulił na co odwzajemniłam gest.
Odsunęłam się od niego nieznacznie i zaczęłam namiętnie całować, wsunęłam palce w jego włosy i pociągnęłam za końcówki na co chłopak wydał jęk zachwytu. Po chwili usłyszeliśmy chrząknięcie. Nie chętnie się od siebie oderwaliśmy.
-Jessie musimy porozmawiać -odezwał się Taylor
-Teraz? -jęknęłam, naprawdę nie chciałam teraz przerywać pieszczot z Collynem
-Tak, teraz -odpowiedział ostro Tai
-Taylor... -warknął zły Collyn
-Spokojnie -odezwałam się do niego i położyłam mu dłoń na klatce piersiowej
-Już idę -powiedziałam Taylorowi na co on kiwnął nieznacznie głową
Pocałowałam krótko Collyna w usta i ruszyłam za Tayem.
Weszłam do pokoju chłopaka w którym na łóżku siedział Matt bawiąc się komórka w ręce.
-Co tu robisz? -zapytałam
-Taylor kazał mi tu przyjść, powiedział, że to ważne -odpowiedział wzruszając ramionami
-Bo to jest ważne -powiedział Taylor patrząc surowym wzrokiem na Matta
-Co takiego? -spytałam ciekawa
-To, że nie będę patrzył jak sobie życie marnujesz Jessie -warknął, a Matt spojrzał na niego zdziwiony
-Słucham?! -nie wierzyłam w to co powiedział
-Kochasz Justina, a wciąż kręcisz się koło Collyna i robisz mu zbędną nadzieje, że z tego coś będzie, może czas w końcu przejrzeć na oczy i się ogarnąć, bo jeszcze chwila i nie będziesz mogła uratować twojego związku z Justinem -znów warknął ciężko oddychając
-Taylor daj jej spokój, to jej życie -powiedział blondyn wstając z łóżka
-Matt... -kolejny raz Tay warknął, tym razem na Matta
-Ale ma racje musisz się zdecydować na jednego, bo kolesi wciąż przybywa w twoim życiu -zwrócił się do mnie, a Taylor spojrzał na niego z zaciekawieniem.
-Dobrze wiesz, że to z Zaynem było pod wpływem alkoholu -tym razem ja warknęłam, przeklęty Taylor
-Jasne tak sobie dalej wmawiaj -odpowiedział przewracając oczami
-Czy coś mnie ominęło? -spytał Tay
-No wiesz tylko to, że Jessie wczoraj zniknęła, więc namierzyłem jej komórkę i pojechałem do baru 50 km stąd tylko po to, żeby znaleźć ją nachlaną w trzy dupy całującą się z jakimś przydupasem -powiedział wściekły Matt
-Przymknij się -krzyknęłam
Modliłam się, żeby Collyn tylko nie usłyszał tego co wcześniej powiedział Matt.
-Cooo? -spytał zszokowany Taylor
-To -warknął Matt
-No nieźle Jessie.
-Zamknijcie się obaj -szepnęłam siadając na łóżku i wkładając twarz w dłonie.
Poczułam jak łóżko po obu moich stronach się załamuje, a potem poczułam jak ktoś mnie przytula do swojej piersi i głaszcze po plecach, zapach perfum tej osoby wskazywał na Matta, a chwile później usłyszałam.
-Spokojnie śliczna, po prostu musisz się zdecydować na jednego z nich -powiedział łagodnie, a ja przy uchu słyszałam wibracje jego głosu.
-Naprawdę nie wiem, którego wybrać wydaje mi się, że skoro związek z Justinem się skończył to może tak powinno być i może powinnam sobie ułożyć życie z Collynem -westchnęłam w koszulkę chłopaka.
-Jessie ja nadal uważam... -odezwał się Taylor ale zaraz przerwało mu warkniecie Matta
-Przestań już -podniósł głos blondyn
-Okej, okej -odpowiedział Tay
-Chodź mała, obejrzymy w telewizji jakieś denne programy, które ty lubisz -szepnął w mojej włosy
-Po pierwsze tylko dziś nie oberwiesz przez to jak mnie nazwałeś i po drugie one nie są denne -odpowiedziałam
-Dobra jak tam sobie chcesz -powiedział śmiejąc się.
Wstałam z łózka i ruszyłam w stronę drzwi, a za mną słyszałam kroki Matta.
* 9 godziny później*
Obudziłam się w nocy w swoim łóżku, zerknęłam na budzik stojący na szafce nocnej. Była 3 w nocy, postanowiłam, że pójdę się napić soku. Z Mattem oglądaliśmy telewizje tylko do 23 bo byłam już śpiąca i chciałam się położyć. Na dole było ciemno co oznaczało, że wszyscy już śpią. Kiedy napiłam się soku w kuchni i ruszyłam schodami na górę pomyślałam, ze zajrzę do Collyna. Nacisnęłam lekko na klamkę od jego drzwi i je pchnęłam, światło w pokoju było zgaszone, spojrzałam na łóżko, które było puste. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę drzwi jego gabinetu, spod nich wydobywała się smuga światła potwierdzająca, że ktoś jest w środku. Znów nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drzwi.
-Ile razy mam powtarzać, że nie lubię jak ktoś mi przeszkadza w pracy -usłyszałam warknięcie
-Przepraszam -szepnęłam
-Jessie? Co tu robisz o tej porze? -spytał przyglądając mi się znad papierów
-Poszłam się napić soku i wracając chciałam zobaczyć czy już śpisz ale nie zastałam cię w pokoju i pomyślałam, że możesz być tutaj, przepraszam.
-Wszystko w porządku, chodź tutaj -powiedział odkładając papiery na biurko.
Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach wtulając głowę w jego szyję, a on przytulił mnie do siebie.
-Nie powinieneś się tak przepracowywać.
-Wiesz, że mam dużo pracy -odpowiedział wzdychając
-Wiem, jeśli będziesz chciał żebym ci z czymś pomogła po prostu powiedz, chce ci pomóc.
-Dziękuję -szepnął w moje włosy
-Za co? -spytałam podnosząc głowę i patrząc mu w oczy
-Za wszystko skarbie -powiedział całując mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się do niego i znów wtuliłam głowę w jego szyje, zamknęłam oczy i siedzieliśmy tak chwile w ciszy.
-Chodźmy do łóżka -powiedział
-Ale dopiero co mówiłeś, że masz dużo pracy.
-Tak, ale sen mi się przyda -odpowiedział
Wsunął jedna rękę pod moje plecy, a drugą pod zgięcia kolan i wstał, ze mną na rękach idąc do drzwi, zgasiłam światło i wyszliśmy z jego gabinetu kierując się do jego sypialni. Położył mnie na łóżku, a sam zaczął się rozbierać pozostając tylko w samych czarnych bokserkach, ja miałam na sobie tylko moją piżamę składającą się z białego podkoszulka i majtek. Położył się za mną i przyciągnął moje plecy do swojej piersi. Przykrył nas kołdrą i się we mnie wtulił. Leżeliśmy w ciszy i kiedy myślałam, że już zasnął odezwał się.
-Ten pocałunek z tym chłopakiem naprawdę nic dla ciebie nie znaczył? -spytał szeptem
Cholera. Wiedział, pewnie słyszał moją kłótnie z Mattem. Ile musiało go kosztować spytanie mnie o to. Odkręciłam się twarzą do niego.
-Naprawdę nic dla mnie nie znaczył, byłam pod wpływem alkoholu, nie myślałam racjonalnie -mówiąc to położyłam mu dłoń na policzku, a on się w nią wtulił.
-Wiem, chciałem się tylko upewnić skarbie, zależy mi na tobie -szepnął
-Mi na tobie też Col -odszepnęłam, a on się uśmiechnął i złożył na moich ustach krótki pocałunek.
Tym razem ja się uśmiechnęłam.
-Dobranoc Collyn
-Dobranoc Jessie
Poczułam jeszcze jego wargi na moim czole. Ten dzień był ciężki emocjonalnie. Naprawdę muszę przemyśleć to co mi powiedział Taylor i Matt. Musze się zdecydować z kim chce być i zapomnieć o jednym z nich na zawsze, pytanie czy o Justinie czy o Collynie. Moja podświadomość znała odpowiedz na to pytanie, ale nie chciała się, ze mną podzielić odpowiedzią, jędza. Zdawało się jakby się, ze mnie śmiała i mówiła Nawarzyłaś sobie piwa to teraz je wypij i sama znajdź odpowiedź. Zaczęłam jeszcze raz wszystko dokładnie przetwarzać i łączyć w odpowiedz dopóki nie usnęłam.
Hej, przepraszam, że obiecałam rozdział w poniedziałek, a on się nie pojawił, jeszcze raz przepraszam, dziś udało mi się wstawić zaległy rozdział. Mam nadzieje, że wam się podobał. W weekend pojawi się rozdział już tak jak powinien bez żadnych obsunięć. Do następnego ♥☺
czwartek, 16 lutego 2017
sobota, 11 lutego 2017
Rozdzial 43
*POV Jessie*
Co on tu robi? Przecież nikt nie wiedział dokąd idę.
-Matt, co ty tu robisz? -spytałam zaskoczona widokiem go tutaj.
-Chyba ja powinienem o to spytać -warknął
-Mattiś, nie złość się chciałam tylko się napić i zabawić to nic złego -powiedziałam uśmiechając się do niego.
-To nic złego? Jaja sobie robisz?! Tak po prostu zniknęłaś nie mówiąc dokąd idziesz, a twojego samochodu nie było przed magazynem. Z początku myślałem, że pojechałaś na wyścigi ale zadzwoniłem do Mike'a i powiedział, że Cię tam nie widział, wiec postanowiłem namierzyć twój telefon i proszę znajduje cię w barze obściskująca się z jakimś przydupasem nachlaną w trzy dupy! -cały czas krzyczał, nie wiem czy dlatego, że naprawdę był bardzo zły czy z powodu głośnej muzyki.
-Jestem tylko lekko wstawiona -powiedziałam, a potem zakręciło mi się w głowie i złapałam się ręki Matta.
-Właśnie widzę -warknął
-A Collyn wie, że tu jestem? -spytałam modląc się w duchu żeby Matt mu tego nie powiedział, sama nie wiem czemu.
-Nie, nie wie, nadal nie opuścił gabinetu ale prędzej czy później się zorientuje -powiedział pocierając ręką kark, a druga trzymając mnie za ramię.
-Wracajmy Jessie, Collyn będzie naprawdę zły, cholera, będzie ostro wkurwiony.
-Ale ja nie chce jeszcze iść -powiedziałam lekko podpitym głosem i znów się zachwiałam, chyba alkohol zaczął już działać ze zdwojoną siłą.
-Nawet mnie nie denerwuj, idziesz ze mną do samochodu w tej chwili -warknął znów zły
-A jak nie chce nigdzie z tobą iść?
-To zabiorę cię siłą.
Zaśmiałam się i już chciałam odejść kiedy poczułam jak przerzuca mnie sobie przez ramię i zaczyna iść ku wyjściu z klubu.
-Hej, postaw mnie ale już! -krzyczałam uderzając go pięściami w plecy.
-Nie ma takiej opcji.
Nadal go uderzałam i zaczęłam też się szarpać, ale to nic nie dawało, kiedy poczułam uderzenie w pośladek.
-Ej! -krzyknęłam
-Jeśli nie przestaniesz mnie bić i się szarpać znów to zrobię -powiedział ostrzegawczo, a ja przestałam i tak po prostu pozwoliłam mu mnie nieść przerzucana przez ramię.
-Dupek -warknęłam, po czym poczułam jak rzuca mnie na przednie siedzenie przez co uderzyłam głową o krawędź dachu samochodu.
-Ał! -znów warknęłam i zaczęłam masować ręką bolącą głowę. Matt nie odezwał się już do mnie ani słowem. Podczas jazdy poczułam się strasznie zmęczona, oparłam głowę o szybę i usnęłam.
Co on tu robi? Przecież nikt nie wiedział dokąd idę.
-Matt, co ty tu robisz? -spytałam zaskoczona widokiem go tutaj.
-Chyba ja powinienem o to spytać -warknął
-Mattiś, nie złość się chciałam tylko się napić i zabawić to nic złego -powiedziałam uśmiechając się do niego.
-To nic złego? Jaja sobie robisz?! Tak po prostu zniknęłaś nie mówiąc dokąd idziesz, a twojego samochodu nie było przed magazynem. Z początku myślałem, że pojechałaś na wyścigi ale zadzwoniłem do Mike'a i powiedział, że Cię tam nie widział, wiec postanowiłem namierzyć twój telefon i proszę znajduje cię w barze obściskująca się z jakimś przydupasem nachlaną w trzy dupy! -cały czas krzyczał, nie wiem czy dlatego, że naprawdę był bardzo zły czy z powodu głośnej muzyki.
-Jestem tylko lekko wstawiona -powiedziałam, a potem zakręciło mi się w głowie i złapałam się ręki Matta.
-Właśnie widzę -warknął
-A Collyn wie, że tu jestem? -spytałam modląc się w duchu żeby Matt mu tego nie powiedział, sama nie wiem czemu.
-Nie, nie wie, nadal nie opuścił gabinetu ale prędzej czy później się zorientuje -powiedział pocierając ręką kark, a druga trzymając mnie za ramię.
-Wracajmy Jessie, Collyn będzie naprawdę zły, cholera, będzie ostro wkurwiony.
-Ale ja nie chce jeszcze iść -powiedziałam lekko podpitym głosem i znów się zachwiałam, chyba alkohol zaczął już działać ze zdwojoną siłą.
-Nawet mnie nie denerwuj, idziesz ze mną do samochodu w tej chwili -warknął znów zły
-A jak nie chce nigdzie z tobą iść?
-To zabiorę cię siłą.
Zaśmiałam się i już chciałam odejść kiedy poczułam jak przerzuca mnie sobie przez ramię i zaczyna iść ku wyjściu z klubu.
-Hej, postaw mnie ale już! -krzyczałam uderzając go pięściami w plecy.
-Nie ma takiej opcji.
Nadal go uderzałam i zaczęłam też się szarpać, ale to nic nie dawało, kiedy poczułam uderzenie w pośladek.
-Ej! -krzyknęłam
-Jeśli nie przestaniesz mnie bić i się szarpać znów to zrobię -powiedział ostrzegawczo, a ja przestałam i tak po prostu pozwoliłam mu mnie nieść przerzucana przez ramię.
-Dupek -warknęłam, po czym poczułam jak rzuca mnie na przednie siedzenie przez co uderzyłam głową o krawędź dachu samochodu.
-Ał! -znów warknęłam i zaczęłam masować ręką bolącą głowę. Matt nie odezwał się już do mnie ani słowem. Podczas jazdy poczułam się strasznie zmęczona, oparłam głowę o szybę i usnęłam.
*W tym samym czasie*
*POV Collyn*
Z biura wyszedłem jakoś po 23, miałem strasznie dużo do zrobienia, zamówienia, zlecenia, sprzedaż, nowi klienci. Szedłem właśnie na górę do pokoju kiedy coś mnie tknęło żeby zobaczyć czy moja mała śpi. Wszedłem do jej pokoju i zobaczyłem, że jej łóżko jest puste, zamknąłem drzwi i skierowałem się do pokoju Matta, ale tam też jej nie było i u Taylora również. Zbiegłem po schodach na dół i wyszedłem przed magazyn, jej samochodu tez nie było! Kurwa! Wyjąłem komórkę i dzwoniłem do niej ale nie odbierała, cholera. Zadzwoniłem do Matta, na szczęście odebrał.
-Halo? -usłyszałem w słuchawce
-Matt gdzie jesteś?! Jessie zniknęła! -krzyknąłem wkurwiony
-Wyluzuj stary, zaraz będę -usłyszałem w zamian spokojny głos Matta w słuchawce.
-Jak mam kurwa wyluzować jak ona zniknęła? -warknąłem
-Zaraz będę to pogadamy -powiedział po czym się rozłączył.
Z biura wyszedłem jakoś po 23, miałem strasznie dużo do zrobienia, zamówienia, zlecenia, sprzedaż, nowi klienci. Szedłem właśnie na górę do pokoju kiedy coś mnie tknęło żeby zobaczyć czy moja mała śpi. Wszedłem do jej pokoju i zobaczyłem, że jej łóżko jest puste, zamknąłem drzwi i skierowałem się do pokoju Matta, ale tam też jej nie było i u Taylora również. Zbiegłem po schodach na dół i wyszedłem przed magazyn, jej samochodu tez nie było! Kurwa! Wyjąłem komórkę i dzwoniłem do niej ale nie odbierała, cholera. Zadzwoniłem do Matta, na szczęście odebrał.
-Halo? -usłyszałem w słuchawce
-Matt gdzie jesteś?! Jessie zniknęła! -krzyknąłem wkurwiony
-Wyluzuj stary, zaraz będę -usłyszałem w zamian spokojny głos Matta w słuchawce.
-Jak mam kurwa wyluzować jak ona zniknęła? -warknąłem
-Zaraz będę to pogadamy -powiedział po czym się rozłączył.
*15 minut później*
Siedziałem na kanapie obracając telefon w dłoni i czekając na Matta. Kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, poszedłem tam szybko i zobaczyłem jak wnosi moją małą na rękach.
-Co się stało? -szepnąłem widząc, że dziewczyna śpi
-Zaraz wszystko Ci opowiem tylko zaniosę ją do łóżka -powiedział i zaczął iść w stronę schodów.
-Czekaj ja to zrobię -zatrzymałem go w pół drogi i wziąłem od niego dziewczynę. Była taka urocza i słodka kiedy spała. Zaniosłem ją do siebie do pokoju, po czym położyłem na łóżku i rozebrałem zostawiając ją w samej bieliźnie. Przykryłem ją kołdra i pocałowałem w czoło.
Wszedłem właśnie do salonu gdzie na kanapie siedział Matt z butelka piwa w ręku.
-No więc? -powiedziałem siadając koło niego
-Znalazłem ją w klubie -powiedział biorąc łyk piwa.
-Co?!
-W domu było jakoś cicho, wiec postanowiłem sprawdzić czy u niej wszystko w porządku, poszedłem do jej pokoju ale tam jej nie było, szukałem Jessie w całym domu ale nie znalazłem. Sprawdziłem czy nie ma jej samochodu ale nie było, pomyślałem, że może pojechała na wyścigi i zadzwoniłem do Mike'a ale powiedział, że nie widział tam Jessie. Postanowiłem zlokalizować jej telefon bo nie odbierała i pokazał mi się bar 50 kilometrów stąd, wiec pojechałem tam, sprawdzić.
-Nie mogłeś do kurwy nędzy mi powiedzieć ze coś się dzieje? -warknąłem zły
-Przecież nie lubisz jak ktokolwiek przeszkadza ci w pracy -bronił się Matt znów pociągając łyk piwa.
-Ale chodzi o nią! Dobrze wiesz, że mi na niej zależy! -krzyknąłem
Dlaczego tam pojechała nikomu nic nie mówiąc, a w szczególności mi i dlaczego pojechała tam sama? Byłem tak cholernie na nią zły, pewnie pojechała tam, żeby się upić i nie myśleć o tym frajerze Bieberze.
-Dzięki stary -powiedziałem podchodząc do niego i położyłem mu dłoń na ramieniu.
-Nie masz za co, przecież wiesz, że mi też na niej zależy, jest dla mnie jak siostra.
-Wiem -westchnąłem i ruszyłem w stronę schodów.
Wszedłem do pokoju rozbierając się i zostając w samych bokserkach podszedłem do łóżka kładąc się koło Jessie i przyciągając ją do siebie.
-Oj, mała, co ja z tobą mam -powiedziałem głaszcząc ją po włosach a ona jakby to słysząc wtuliła się w mój tors, uśmiechnąłem się i usnąłem.
Siedziałem na kanapie obracając telefon w dłoni i czekając na Matta. Kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, poszedłem tam szybko i zobaczyłem jak wnosi moją małą na rękach.
-Co się stało? -szepnąłem widząc, że dziewczyna śpi
-Zaraz wszystko Ci opowiem tylko zaniosę ją do łóżka -powiedział i zaczął iść w stronę schodów.
-Czekaj ja to zrobię -zatrzymałem go w pół drogi i wziąłem od niego dziewczynę. Była taka urocza i słodka kiedy spała. Zaniosłem ją do siebie do pokoju, po czym położyłem na łóżku i rozebrałem zostawiając ją w samej bieliźnie. Przykryłem ją kołdra i pocałowałem w czoło.
Wszedłem właśnie do salonu gdzie na kanapie siedział Matt z butelka piwa w ręku.
-No więc? -powiedziałem siadając koło niego
-Znalazłem ją w klubie -powiedział biorąc łyk piwa.
-Co?!
-W domu było jakoś cicho, wiec postanowiłem sprawdzić czy u niej wszystko w porządku, poszedłem do jej pokoju ale tam jej nie było, szukałem Jessie w całym domu ale nie znalazłem. Sprawdziłem czy nie ma jej samochodu ale nie było, pomyślałem, że może pojechała na wyścigi i zadzwoniłem do Mike'a ale powiedział, że nie widział tam Jessie. Postanowiłem zlokalizować jej telefon bo nie odbierała i pokazał mi się bar 50 kilometrów stąd, wiec pojechałem tam, sprawdzić.
-Nie mogłeś do kurwy nędzy mi powiedzieć ze coś się dzieje? -warknąłem zły
-Przecież nie lubisz jak ktokolwiek przeszkadza ci w pracy -bronił się Matt znów pociągając łyk piwa.
-Ale chodzi o nią! Dobrze wiesz, że mi na niej zależy! -krzyknąłem
Dlaczego tam pojechała nikomu nic nie mówiąc, a w szczególności mi i dlaczego pojechała tam sama? Byłem tak cholernie na nią zły, pewnie pojechała tam, żeby się upić i nie myśleć o tym frajerze Bieberze.
-Dzięki stary -powiedziałem podchodząc do niego i położyłem mu dłoń na ramieniu.
-Nie masz za co, przecież wiesz, że mi też na niej zależy, jest dla mnie jak siostra.
-Wiem -westchnąłem i ruszyłem w stronę schodów.
Wszedłem do pokoju rozbierając się i zostając w samych bokserkach podszedłem do łóżka kładąc się koło Jessie i przyciągając ją do siebie.
-Oj, mała, co ja z tobą mam -powiedziałem głaszcząc ją po włosach a ona jakby to słysząc wtuliła się w mój tors, uśmiechnąłem się i usnąłem.
*Następnego dnia*
*POV Jessie*
Obudził mnie silny ból głowy, otworzyłam oczy ale po chwili znów je zamknęłam z powodu jasnego światła kłującego mnie w oczy. Podjęłam kolejna próbę otworzenia ich i tym razem pozwoliłam im się trochę przyzwyczaić. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju, nie był mój, ale nie był też obcy, kiedyś spędzałam tu trochę czasu. Jedna czarna ściana reszta białe, czarne meble: szafa, komoda, łóżko na którym leżałam i podłoga pokryta czarnymi panelami. Spojrzałam na pościel, ona również była czarna. Odkryłam kołdrę i spojrzałam na to co mam na sobie, a była to tylko bielizna, nagle przypomniały mi się urywki wczorajszego wieczoru, jęknęłam przeciągle i upadłam na łóżko. Leżałam tak chwile aż usłyszałam.
-Widzę, że już wstałaś.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na osobę stojąca w drzwiach.
Collyn stał w samym czarnym ręczniku przepasanym na biodrach. Tak, naprawdę lubił czarny kolor. Zlustrowałam go od stóp do głów, idealnie wyrzeźbione mięśnie brzucha, klatki piersiowej, barków i rąk. Cholera wyglądał tak seksownie, w końcu spojrzałam mu w oczy a on się uśmiechnął i podszedł do mnie siadając na krawędzi łóżka.
-Dzień dobry -szepnęłam
-Dzień dobry -odpowiedział uśmiechając się po czym poczułam jego wargi na swoim czole.
-Jesteś na mnie zły? -spytałam
-I to jak cholera -powiedział, a ja jęknęłam i znów opadłam na łóżko.
-Nie rozumiem tylko dlaczego poszłaś tam nic mi nie mówiąc.
-Nie wiem, chciałam się upić w samotności.
Pokręcił tylko głową po czym wstał z łóżka i zaczął się w ciszy ubierać, a ja mu się przyglądać.
Obudził mnie silny ból głowy, otworzyłam oczy ale po chwili znów je zamknęłam z powodu jasnego światła kłującego mnie w oczy. Podjęłam kolejna próbę otworzenia ich i tym razem pozwoliłam im się trochę przyzwyczaić. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju, nie był mój, ale nie był też obcy, kiedyś spędzałam tu trochę czasu. Jedna czarna ściana reszta białe, czarne meble: szafa, komoda, łóżko na którym leżałam i podłoga pokryta czarnymi panelami. Spojrzałam na pościel, ona również była czarna. Odkryłam kołdrę i spojrzałam na to co mam na sobie, a była to tylko bielizna, nagle przypomniały mi się urywki wczorajszego wieczoru, jęknęłam przeciągle i upadłam na łóżko. Leżałam tak chwile aż usłyszałam.
-Widzę, że już wstałaś.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na osobę stojąca w drzwiach.
Collyn stał w samym czarnym ręczniku przepasanym na biodrach. Tak, naprawdę lubił czarny kolor. Zlustrowałam go od stóp do głów, idealnie wyrzeźbione mięśnie brzucha, klatki piersiowej, barków i rąk. Cholera wyglądał tak seksownie, w końcu spojrzałam mu w oczy a on się uśmiechnął i podszedł do mnie siadając na krawędzi łóżka.
-Dzień dobry -szepnęłam
-Dzień dobry -odpowiedział uśmiechając się po czym poczułam jego wargi na swoim czole.
-Jesteś na mnie zły? -spytałam
-I to jak cholera -powiedział, a ja jęknęłam i znów opadłam na łóżko.
-Nie rozumiem tylko dlaczego poszłaś tam nic mi nie mówiąc.
-Nie wiem, chciałam się upić w samotności.
Pokręcił tylko głową po czym wstał z łóżka i zaczął się w ciszy ubierać, a ja mu się przyglądać.
-Skąd się dowiedziałeś?
Popatrzy na mnie z wyrazem "serio?".
-No tak, Matt.
Kiwnął głową na potwierdzenie. Odkryłam kołdrę wstałam z łóżka i w samej bieliźnie ruszyłam do drzwi, ale w połowie drogi poczułam ręce na mojej tali. Odkręciłam się i poczułam jak Collyn wtula swoja twarz w moja szyje.
-Wiesz, ze nie umiem się na ciebie zbyt długo wściekać -wymruczał mi w szyje.
-Wiem -zaśmiałam się
-Jesteś tak cholernie seksowna -tym razem wyszeptał między pocałunkami składanymi na mojej szyi
-To też wiem -znów się zaśmiałam
-Doprawdy? A wiesz, ze zaraz pozbędę się twojego stanika? -spytał
-Co?!
Poczułam jak coś upada mi na stopy, a moje piersi są wolne. Pisnęłam na co się zaśmiał, przyciągnął mnie do siebie i położył dłonie na dole moich pleców. Tym razem ja wtuliłam głowę w jego szyje składając na niej pocałunek.
-Nie myśl, że ten wczorajszy wyskok ujdzie ci na sucho -szepnął
-Oh, a ja myślę, że jednak ujdzie mi na sucho.
Odsunęłam się od niego i zaczęłam zachłannie go całować, a jego dłonie powędrowały na moje piersi, jęknęłam przez pocałunek, wsunęłam swoje dłonie pod jego koszulkę na brzuchu i zaczęłam podsuwać ją do góry. Zrozumiał moje poczynania i oderwał dłonie od moich piersi podnosząc je do góry tak, że byłam w stanie mu ją zdjąć. Trzymałam ją w rękach, a on znów zachłannie wpił się w moje usta, uśmiechnęłam się przez pocałunek i odsunęłam, zakładając na siebie część garderoby zabraną chłopakowi.
-Dzięki, za koszulkę -powiedziałam śmiejąc się i sięgając po stanik, który w dalszym ciągu znajdował się porzucony na podłodze.
Spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem, a on patrzył na mnie z przymrużonymi oczami i z przyspieszonym oddechem. Znów się zaśmiałam i ruszyłam ku wyjściu z pokoju. Będąc już przy drzwiach usłyszałam.
-Skarbie zaczęłaś bardzo niebezpieczna grę.
Mogłabym przysiąc, że właśnie na twarzy miał zawadiacki uśmieszek.
Uśmiech chyba już setny raz tego dnia wpłynął mi na usta i z nim ruszyłam do swojego pokoju.
Hej, przepraszam, że tydzień temu nie było rozdziału, byłam zakopana w pracy. Dzisiejszy rozdział wstawiam jako zaległy sprzed tygodnia, a jutro pojawi się kolejny już za ten tydzień. Jeszcze raz przepraszam za ten poślizg. Do następnego ♥♥♥
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)