Look at all the choices, the choices in this world

Look at all the choices, the choices in this world
Look at all the choices, the choices in this world

niedziela, 18 maja 2014

Rozdzial 25

*POV Jessie*
Obudzil mnie dziwny dźwięk z podworka. Rozejrzalam się po pokoju obudzona i zauwazylam Justina spiacego i tak cholernie przystojnego podczas snu. Wyplatalam się z ramienia Justina i podeszłam do drzwi. Przechodzac korytarzem zerknelam na zegarek na scianie i była dopiero 4:28. Zalozylam buty i wyszłam na dwor. Nie zauwazylam nikogo, rozejrzałam się jeszcze raz dokładnie i poczułam czyjas zimna dlon na moich ustach. Nie mogłam nic powiedzieć i w dodatku czułam jak postac przyciska mnie mocno od tylu do swojego torsu. Moglam rozpoznać po tym, ze to był mezczyzna ale na pewno nie Justin, bo zawsze jest cieply. Zleklam się w duchu. Nagle nieznajomy szepnal mi do ucha.
-No kochanie znowu się spotykamy.
Nie wiedziałam o co moglo mu chodzic, nawet nie miałam chwili dluzej się zastanowić, bo przytknal mi cos do nosa i film mi się urwal.

*POV Justin*
Obudzil mnie dzwonek mojego iphona. Spojrzalem na wyświetlacz na którym było napisane NUMER ZASTRZEZONY nie wiedziałem kto moze dzwonic, wiec odebrałem.
-Halo?
-No, no Bieber dawno nie slyszalem twojego glosu dupku. -powiedział mezczyzna w słuchawce
-Czego chcesz Collyn? -syknalem wkurzony
-Jeśli już zauwazyles twojej laski nie ma w domu. -rozejrzałem się po pokoju i rzeczywiście jej nie było.
-Co jej zrobiles?
-Na razie nic, ale wiesz jestem pewny, ze teraz chce cie zobaczyć -powiedział z glosem ewidentnie
zadowolony z siebie.
-Nawet jej nie masz ona na pewno jest na gorze i bierze prysznic. -stwierdziłem wkurzony, bo nie chciałem grac w ta jego cholerna gierke, i na pewno chciał mi tylko tym dopiec abym wiedział, ze on nie przepadl.
-Och czyzby? to może to ci wszystko rozjasni.
-Justin proszę pomoz mi, aaaaa JUSTIN! -slyszalem jej błaganie, a później już krzyk byłem pewny, ze jeśli ich dorwe to pozaluja.
Nie moglem wydobyc z siebie słowa, a w glowie rodzily mi sie pytania Czemu jej nie dopilnowałem? Dlaczego nic nie zauwazylem? Czego do cholery chce Collyn?
-Bieber spotkajmy sie tam gdzie zawsze. -powiedział na koniec po czym sie rozlaczyl.
Nie czekając chwili dluzej przebralem sie w szare spodnie z niskim krokiem, biala koszuke na ktora nalozylem koszule w krate, do tego zalozylem zolte supry, zlote lancuchy, czapke w moro i czarne okulary przeciw słoneczne. Wychodzac z domu zamknąłem go i skierowałem sie do samochodu. Jadac autostrada zadzwoniłem do Ryana, Lucka i osoby która Jessie na pewno znala, aby pomogli mi z Collyn'em (Nie chodzi o to, ze nie dam sobie rady, bo dam ale Collyn lubi grac w swoje gierki). Umowilem sie z nimi już na miejscu, ponieważ sam musialem na chwile wstapic do domu po mojego "przyjaciela" z którym kiedys sie nie rozstawałem. Po zahaczeniu o dom skierowałem sie w miejsce, ktoro jest siedziba Collyna.

*POV Jessie*
Kiedy sie obudzilam bylam przywiazana do krzesła, a na ustach miałam tasme.
Rozejrzalam sie dookola, po wystroju można było stwierdzić, ze był to stary magazyn. Pachnialo w nim stechliznal. Nagle uslyszalam kroki zblizajace sie do mnie był to wysoki mezczyzna którego twarzy nie widziałam, ponieważ stal w cieniu.
-No niunia czas zadzwonić do twojego kochasia.
Nie mogłam nic odpowiedzieć. Jak sadze ich przywodca zadzwonil do Justina i rozmawial z nim na glosno mowiacy słyszałam kazde slowo i wiedziałam, ze Jus musial dobrze znac tego kolesia.
Kiedy uslyszalam słowa Collyna (w każdym razie tak nazywal go Justin) wiedziałam, ze będę miała swoje kilka sekund, aby poprosić o pomoc. Mezczyzna który stal za mna nawet nie wiem jak długo, szepnal mi do ucha.
-Bez zadnych sztuczek i wolania o pomoc masz sie tylko przywitać.
Cos mi mowilo, ze jednak powinnam zaryzykować i blagac o pomoc. Mezczyzna szarpnal za tasme na moich ustach przez co syknelam z bolu. Zaczelam krzyczeć o pomoc i niestety później tego pozalowalam. Przy mojej szczece poczułam zimny noz a chwile później miałam już rozcięcie z którego zaczela tryskać krew krzyczałam z bolu i jedynym co jako ostatnie udało mi sie wykrzyczeć zanim stracilam przytomosc to JUSTIN. Moja nie przytomność jak sadze nie trwala długo po chwili jakiś mezczyna krzyczał.
-Matt cos ty do cholery zrobil?
Drugi zas trzasl mna i lekko uderzal w policzki abym sie obudzila. W końcu otworzyłam oczy
i zauwazylam mezczyzne w czarnych włosach, który sie do mnie usmiechnal co było dziwne, bo bandyci raczej sie nie usmiechaja do swoich ofiar, a to co później powiedział mnie zszokowało.
-Jestem Taylor. -mowiac to usmiechnal sie.
Nie mogłam nic powiedzieć pomimo slow które tkwily w moim gardle. Taylor wyplatal mnie ze sznurow przywiązanych do krzesła które razem ze mna lezalo na podłodze. Wzial mnie na rece i posadzil na lozku w drugim pokoju. Wychodzac minal sie z Collynem, który oparl sie o framugę drzwi.
-No, no Bieber znalazł sobie niezla laske -mowiac to puscil do mnie oczko co było obleśne.
-Wiesz on ma mnie a ty raczej nie masz zadnej dziewczyny i wiesz nie dziwie sie, ze żadna cie nie chce, dupek. -otanie slowo powiedziałam pod nosem ale on chyba je uslyszal, bo podszedł do mnie i zlapal za gardlo, po jego minie można było wnioskować, ze trafiłam w dziesiatke.
-Cos ty powiedziała? -krzyknal wkurzony mocniej zaciskakajc dlon na mojej szyi.
-DUPEK -powiedziałam glosno i wyraźnie może to sie zdawać dziwne ale ja sie go wcale nie boje.
Wtedy dostalam siarczysty cios w policzek.
-Nigdy, więcej do mnie tak nie mow zapamiętaj to sobie -mowiac to puscil moja szyje i podszedl do drzwi.
-Dobrze DUPKU -wykrzyczałam mu to na co on znow podszedł do mnie, ze patrzyłam mu prosto w twarz.
-Powtorz jeszcze raz, a cie zabije.
Kiedy chciałam otworzyć usta, aby mu to powtórzyć wszedł Taylor.
-Szefie on już jest. -oznajmil chłopak
-Swietnie, możemy zacząć zabawe...

No i kolejny rozdzial dluzszy niż zwykle. Mam nadzieje, ze wam sie spodoba. Co zrobi Justin? Czego dowie sie Jessie? W jaka gierke pogrywa Collyn? Kto okaze sie osoba ktora Jessie dobrze zna? Czy miedzy Jes a Jusem będzie tak jak dawniej? Tego dowiecie sie w kolejnym rozdziale ;) Na koniec chciałabym podziekowac Oli za motywacje i jeszcze raz zyczyc jej wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ♥

piątek, 9 maja 2014

Rozdzial 24

*POV Justin*
Nie moglem uwierzyć slowom Rossa, on przecie nie był takim niewiniątkiem na jakie się tłumaczył. Postanowilem pojsc jeszcze raz do drzwi, które Jessie zawsze zamyka na klucz. Musialem dowiedzieć się, więcej nie mogę patrzeć jak przeszlosc ja kopie a ona upada. Ruszylem korytarzem do odpowiedzi na moje pytania(drzwi). Niestety były one zamknięte, lecz cos podpuscilo mnie aby spojrzeć na zamek. Był wielkości klodki od walizki i w kształcie serca. Kiedys widziałem taki kluczyk ale nie pamiętam dokładnie gdzie. Nagle uslyszalem jak Jessie się przebudza, postanowiłem do niej pojsc nie moglabyc teraz sama. Wszedlem po schodach na gore, a później do pokoju Jes najwyraźniej cos się jej przysnilo, pocalowalem ja w glowe i odgarnalem kosmyski w szyi. Wtedy mnie olsnilo no jasne Jessie nosi kluczyk na szyi. Odpialem delikatnie sprzaczke naszyjnika i po chwili kluczyk był już w mojej dloni. Wychodzac z pokoju jeszcze raz spojrzałem na moja ksiezniczke i zbiegłem na dol kierując się prosto do tego pokoju. Wlozylem kluczyk do zamka i PASOWAL usmiechnalem się przekrecajac kluczyk w zamku. Siegnalem za klamke i wszedłem do srodka stal tam oczywiście jej wyścigowy samochod i trofea. Moja uwagę przykula półka przykryta czarna plachta. Sciagnalem ja i ujrzałem Jes na zdjęciach z roznymi facetami którzy wręczali jej puchary, a potem zamarłem widzac artykul z gazety bardzo pomiety i powykrzywiany najprawdopodobniej od lez, lecz nie to martwilo mnie najbardziej. Jego tresc była tak szokujaca, ze miałem ochote pojsc do niej przytulic ja mocno i powiedzieć, ze to nigdy się nie powtorzy do puki jest przy mnie.
-No to wiesz już wszystko -powiedziała Jessie
Uslyszalem jej glos za plecami, wiec szybko się obrocilem i spojrzałem na nia oparta o framugę drzwi.
-Jes ja przepraszam ale... -nie moglem wykrzesać z siebie zadnego słowa
-Rozumiem cie Justin i wiem, ze zrobiles to aby mi pomoc.
Nie spuszczala ze mnie wzroku, nagle odwrocila się i ruszyla w strone salonu. Poszedlem za nia. Usiadla na kanapie a jak zaraz obok niej jedna reka trzymając jej dlon, a druga jej udo.
-Kotku po prostu nie wiedziałem o tym i bardzo chciałem ci pomoc aby przeszlosc nie ciagnela się za toba -zaczalem trochę niepewny jej reakcji.
-Justin nie da się tego zmienić ani wymazac z pamięci, to zbyt trudne kiedy wszystko z otoczenia ci o tym przypomina.
-To było w czerwcowa noc wracałam z imprezy u znajomej Suz i wtedy z krzakow wylanil się mezczyzna zakrywając mi reka usta i zacigajac w gestwine, probowalam się bronic ale na marne był za silny, kiedy opadłam już z bezsilności on zaczal mnie bic i wtedy mnie...mnie zgwalcil.
Widzialem z jakim smutkiem wspomina tamten dzień, to było dla niej okropne przezycie. Najgorsze były rany w psychice pozostawione przez tego mezczyzne. Na sama myśl o kims kto krzywdzi moja ukochana robi mi się niedobrze. Wtedy z zamyslen wyrwal mnie glos Jessie.
-Justin jak myślisz dlaczego od dłuższego bycia razem jeszcze nie spaliśmy ze sobą?
Siedzialem w milczeniu nawet nie zwrocilem na to uwagi rzecz biorac, a przecież jestem facetem jak wiadomo my myslimy tylko o jednym.
-Bo się boje bliskich kontaktow z mezczyzna nie kochałam się z nikim od tego zdarzenia, bo ja po prostu się cholernie boje pomimo, ze jakas czesc mnie jest odwazna i ufna ale przyslania ja strach, niepewność i zranienie- powiedziała spuszczając glowe na chwile lecz później patrząc prosto w moje oczy.
-Kochanie... -niedokonczylem, ponieważ zatracila w kolejnych lzach tego dnia.
Jedyne co moglem zrobić teraz to ja mocno przytulic i tak zrobiłem.
-Justin ja wiem, ze oczekujesz czegos więcej ode mnie ale ja nie mogę ci tego na razie dac, pracuje nad tym od dłuższego czasu, chodze co miesiąc do psychologa, ale czasami miewam dni kiedy wszystko wraca, a ja nie potrafie na siebie spojrzeć w lusterze. Czuje obrzydzenie do samej siebie.
-Kotku, kocham cie i to jest najważniejsze poradzimy sobie z tym -przerwałem na chwile unosząc jej podbródek, aby na mnie spojrzała.
-Uwierz.
Jessie nie mowila później już nic więcej tylko mocno się we mnie wtuliła. Glaskalem ja po plecach na uspokojenie. Po chwili usnela z przemeczenia, chwile patrzyłem się jak spi i sam usnalem.

No i mamy kolejny rozdzial. Mroczny sekret Jessie wkoncu wyszedł na jaw. Czy Justin pomoze jej zdobyc zaufanie do mężczyzn, a raczej do niego? A może niespodziewana postac z przeszlosci im w tym przeszkodzi? Tego wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale.
PS. dzięki za tak duza ilość wyswietlen jesteście najlepsi :* ♥

niedziela, 4 maja 2014

Rozdzial 23

*POV Jessie*
Rano obudzil mnie dzwonek do drzwi, zalozylam swój jedwabny szlafrok i ruszyłam do drzwi. Kiedy je otworzyłam zdziwil mnie widok Rossa.
-Hej Jessie jest może Justin? -spytal trochę nerwowo
-Hej, jeszcze spi -odpowiedziałam zaskoczona
-A moglbym poczekać az się obudzi?
-Jasne wchodz -powiedziałam gestem zapraszając go do srodka
Kiedy usiadł na mojej kanapie i popatrzyl mi gleboko w oczy dostrzegłam, ze jego warga jest rozcieta.
-Ross co ci się stało?  -zapytałam z troska
-Nic takiego- odpowiedział już nie patrząc w moje oczy
-No, a mogę chociaż dowiedzieć się po co ci Justin?
-Musze z nim porozmawiać o czyms ważnym -stwierdził podnosząc ramiona i opuszczając.
Siedzielismy ogladajac TV i w miedzy czasie rozmawiając o byle czym. Nagle ulyszalam wolanie Justina.
-Jessie kochanie gdzie jesteś?
-Na dole -odpowiedziałam rownie glosno co on
-A czy moglabys przyjść do mnie?
-Jasne.
Wstalam z kanapy przepraszając na chwile Rossa i ruszyłam po schodach na gore. Kiedy weszłam i spojrzałam zauwazylam, ze jego twarz wygląda dzisiaj lepiej ze względu na uśmiech, który mu się wkradl. Kurcze i jak tu można niebyć szczęśliwym patrząc na czyjes szczęście. Wiedzialam, ze to ja zaraz sprawie, ze jego uśmiech zniknie.
-Justin... -powiedziałam urywając w pewnym momencie przez jego intensywny wzrok
On wciąż patrzyl się na mnie po czym poklepal miejsce obok siebie na lozku.
-...Ross przyszedł z toba porozmawiać, ale nawet nie wiem o czym -dokonczylam w końcu zdanie. Jak się okazało jego uśmiech znikl, za to szybko poderwal się i zaczal biec do schodow. Uniemozlwilam mu to szybka rekcja w postaci slow.
-Radzialabym ci raczej zalozyc spodnie, bo wiesz pragne ci przypomnieć ze wciąż jesteś w samych bokserkach.
Wzial dresy i szybko zszedł po schodach natomiast ja za nim, balam się aby znow nie strzelilo im cos do glowy. Wtedy Justin zaczal mowic szorstkim glosem do Rossa.
-Po co tutaj przyszedles?
-Ja... chciałbym ci wszystko wyjasnic -powiedział Ross trochę speszony
-No to słucham
-Nie wolabys na osobności? -spytal zdziwiony
-Nie, chce aby Jessie poznala wkoncu prawde
Po tych słowach Ross zaczal się tlumaczyc jak to bardzo nie chciał mnie skrzywidzic i mowic jak bardzo mnie kochal i nadal kocha. Justin przy wyznaniach Rossa tylko przewrcacal oczami.
W pewnym momencie sluchajac całej prawdy nie wytrzymałam. Pobieglam na gore zamykając drzwi na klucz. Osunelam się po drzwiach siadając na podloge i zaczelam plakac. Slyszalam jak Justin prosil mnie zebym otworzyla, ale z moich oczu nie mogly przestać kapac lzy. Po pewnym czasie siedząc przy drzwiach wyciagnelam wysoko reke siegajac do kluczyka i otwierajc drzwi. Przesunelam się lekko w prawo aby Justin mogl wejść. Od razu kiedy wszedł schylil się do mnie mocno przytulając i glaszczac po plecach uspokajając mnie.
-Przepraszam -powiedział z zalem w glosie
Nadal plakalam i nie mogłam się uspokoić i wtedy przyszedł sms. Justin siegnal po moja komorke podajac mi ja. Kliknelam w wiadomsci i odzytalam sms.

*Od nieznany*
Hej sliczna nie mogę dzisiaj do ciebie wpaść, bo cos mi wypadlo. Austin ;)

Pokazalam Justinowi wiadomość a on skinal tylko glowa mocniej mnie przytulając i probujac uspokoić. Po czym pocalowala mnie w czola. Bylam tak wykończone, ze usnelam wtulona w Justina.

*POV Justin*
Kiedy Jessie pobiegla roztrzesiona na gore powiedziałem Rossowi aby sobie poszedł bo to wszystko jego wina. Pobieglem szybko na gore, zlapalem za klamke ale drzwi były zamknięte. Zaczalem
prosic aby otworzyla.
-Kotku proszę otworz drzwi Ross już poszedł.
Po czym zdałem sobie sprawę, ze przecież to ja nie chcialem z nim rozmawiać na osobności, chcialem aby poznala prawde ale nie przewidziałem jak zareaguje. Kiedy zauwazylem, ze otworzyla mi drzwi ostroznie wszedłem do pokoju, po czym mocno ja przytuliłem. Glaskalem ja po plecach i z zalem powiedziałem.
-Przepraszam.
Mocniej się w nia wtuliłem, a ona wciąż plakala i wtedy przyszedł do niej sms. Podalem jej telefon. Po odczytaniu wiadomości pokazala mi sms, każdy na moim miejscu po takiej wiadomości bylby zazdrosny ale ja nie miałem czasu na zazdrość po chwili zauwazylem, ze Jessie zasnela w moich ramionach polozylem ja na lozko po czym wyszedłem, aby wszystko sobie poukladac.

No i kolejny rozdzial ;) chciałabym wam szczególnie podziekowac za tak dużo ilość wyswietlen. Do następnego :D