*POV Jessie*
Obudzil mnie dziwny dźwięk z podworka. Rozejrzalam się po pokoju obudzona i zauwazylam Justina spiacego i tak cholernie przystojnego podczas snu. Wyplatalam się z ramienia Justina i podeszłam do drzwi. Przechodzac korytarzem zerknelam na zegarek na scianie i była dopiero 4:28. Zalozylam buty i wyszłam na dwor. Nie zauwazylam nikogo, rozejrzałam się jeszcze raz dokładnie i poczułam czyjas zimna dlon na moich ustach. Nie mogłam nic powiedzieć i w dodatku czułam jak postac przyciska mnie mocno od tylu do swojego torsu. Moglam rozpoznać po tym, ze to był mezczyzna ale na pewno nie Justin, bo zawsze jest cieply. Zleklam się w duchu. Nagle nieznajomy szepnal mi do ucha.
-No kochanie znowu się spotykamy.
Nie wiedziałam o co moglo mu chodzic, nawet nie miałam chwili dluzej się zastanowić, bo przytknal mi cos do nosa i film mi się urwal.
*POV Justin*
Obudzil mnie dzwonek mojego iphona. Spojrzalem na wyświetlacz na którym było napisane NUMER ZASTRZEZONY nie wiedziałem kto moze dzwonic, wiec odebrałem.
-Halo?
-No, no Bieber dawno nie slyszalem twojego glosu dupku. -powiedział mezczyzna w słuchawce
-Czego chcesz Collyn? -syknalem wkurzony
-Jeśli już zauwazyles twojej laski nie ma w domu. -rozejrzałem się po pokoju i rzeczywiście jej nie było.
-Co jej zrobiles?
-Na razie nic, ale wiesz jestem pewny, ze teraz chce cie zobaczyć -powiedział z glosem ewidentnie
zadowolony z siebie.
-Nawet jej nie masz ona na pewno jest na gorze i bierze prysznic. -stwierdziłem wkurzony, bo nie chciałem grac w ta jego cholerna gierke, i na pewno chciał mi tylko tym dopiec abym wiedział, ze on nie przepadl.
-Och czyzby? to może to ci wszystko rozjasni.
-Justin proszę pomoz mi, aaaaa JUSTIN! -slyszalem jej błaganie, a później już krzyk byłem pewny, ze jeśli ich dorwe to pozaluja.
Nie moglem wydobyc z siebie słowa, a w glowie rodzily mi sie pytania Czemu jej nie dopilnowałem? Dlaczego nic nie zauwazylem? Czego do cholery chce Collyn?
-Bieber spotkajmy sie tam gdzie zawsze. -powiedział na koniec po czym sie rozlaczyl.
Nie czekając chwili dluzej przebralem sie w szare spodnie z niskim krokiem, biala koszuke na ktora nalozylem koszule w krate, do tego zalozylem zolte supry, zlote lancuchy, czapke w moro i czarne okulary przeciw słoneczne. Wychodzac z domu zamknąłem go i skierowałem sie do samochodu. Jadac autostrada zadzwoniłem do Ryana, Lucka i osoby która Jessie na pewno znala, aby pomogli mi z Collyn'em (Nie chodzi o to, ze nie dam sobie rady, bo dam ale Collyn lubi grac w swoje gierki). Umowilem sie z nimi już na miejscu, ponieważ sam musialem na chwile wstapic do domu po mojego "przyjaciela" z którym kiedys sie nie rozstawałem. Po zahaczeniu o dom skierowałem sie w miejsce, ktoro jest siedziba Collyna.
*POV Jessie*
Kiedy sie obudzilam bylam przywiazana do krzesła, a na ustach miałam tasme.
Rozejrzalam sie dookola, po wystroju można było stwierdzić, ze był to stary magazyn. Pachnialo w nim stechliznal. Nagle uslyszalam kroki zblizajace sie do mnie był to wysoki mezczyzna którego twarzy nie widziałam, ponieważ stal w cieniu.
-No niunia czas zadzwonić do twojego kochasia.
Nie mogłam nic odpowiedzieć. Jak sadze ich przywodca zadzwonil do Justina i rozmawial z nim na glosno mowiacy słyszałam kazde slowo i wiedziałam, ze Jus musial dobrze znac tego kolesia.
Kiedy uslyszalam słowa Collyna (w każdym razie tak nazywal go Justin) wiedziałam, ze będę miała swoje kilka sekund, aby poprosić o pomoc. Mezczyzna który stal za mna nawet nie wiem jak długo, szepnal mi do ucha.
-Bez zadnych sztuczek i wolania o pomoc masz sie tylko przywitać.
Cos mi mowilo, ze jednak powinnam zaryzykować i blagac o pomoc. Mezczyzna szarpnal za tasme na moich ustach przez co syknelam z bolu. Zaczelam krzyczeć o pomoc i niestety później tego pozalowalam. Przy mojej szczece poczułam zimny noz a chwile później miałam już rozcięcie z którego zaczela tryskać krew krzyczałam z bolu i jedynym co jako ostatnie udało mi sie wykrzyczeć zanim stracilam przytomosc to JUSTIN. Moja nie przytomność jak sadze nie trwala długo po chwili jakiś mezczyna krzyczał.
-Matt cos ty do cholery zrobil?
Drugi zas trzasl mna i lekko uderzal w policzki abym sie obudzila. W końcu otworzyłam oczy
i zauwazylam mezczyzne w czarnych włosach, który sie do mnie usmiechnal co było dziwne, bo bandyci raczej sie nie usmiechaja do swoich ofiar, a to co później powiedział mnie zszokowało.
-Jestem Taylor. -mowiac to usmiechnal sie.
Nie mogłam nic powiedzieć pomimo slow które tkwily w moim gardle. Taylor wyplatal mnie ze sznurow przywiązanych do krzesła które razem ze mna lezalo na podłodze. Wzial mnie na rece i posadzil na lozku w drugim pokoju. Wychodzac minal sie z Collynem, który oparl sie o framugę drzwi.
-No, no Bieber znalazł sobie niezla laske -mowiac to puscil do mnie oczko co było obleśne.
-Wiesz on ma mnie a ty raczej nie masz zadnej dziewczyny i wiesz nie dziwie sie, ze żadna cie nie chce, dupek. -otanie slowo powiedziałam pod nosem ale on chyba je uslyszal, bo podszedł do mnie i zlapal za gardlo, po jego minie można było wnioskować, ze trafiłam w dziesiatke.
-Cos ty powiedziała? -krzyknal wkurzony mocniej zaciskakajc dlon na mojej szyi.
-DUPEK -powiedziałam glosno i wyraźnie może to sie zdawać dziwne ale ja sie go wcale nie boje.
Wtedy dostalam siarczysty cios w policzek.
-Nigdy, więcej do mnie tak nie mow zapamiętaj to sobie -mowiac to puscil moja szyje i podszedl do drzwi.
-Dobrze DUPKU -wykrzyczałam mu to na co on znow podszedł do mnie, ze patrzyłam mu prosto w twarz.
-Powtorz jeszcze raz, a cie zabije.
Kiedy chciałam otworzyć usta, aby mu to powtórzyć wszedł Taylor.
-Szefie on już jest. -oznajmil chłopak
-Swietnie, możemy zacząć zabawe...
No i kolejny rozdzial dluzszy niż zwykle. Mam nadzieje, ze wam sie spodoba. Co zrobi Justin? Czego dowie sie Jessie? W jaka gierke pogrywa Collyn? Kto okaze sie osoba ktora Jessie dobrze zna? Czy miedzy Jes a Jusem będzie tak jak dawniej? Tego dowiecie sie w kolejnym rozdziale ;) Na koniec chciałabym podziekowac Oli za motywacje i jeszcze raz zyczyc jej wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz