Look at all the choices, the choices in this world

Look at all the choices, the choices in this world
Look at all the choices, the choices in this world

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdzial 28

*POV Jessie*
-No dobrze -odparłam wiedzac, ze ta rozmowa musi się odbyc
-Czy to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem? -spytal patrząc mi prosto w oczy nie wytrzymując napięcia spojrzałam gdzies daleko za nim.
-Jessie spojrz na mnie -oznajmil smutno
Spojrzalam mu w oczy.
-Nie Justin to nie jest kłamstwo to moje zycie -powiedziałam spuszczajac glowe
-No dobrze wierze ci ale czy nasz związek jest kłamstwem? -mowiac to podszedł do mnie i uniosl dwoma palcami mój podbródek
-Naprawde cie kocham -spojrzałam w jego karmelowe oczy, a jedna samotna lza wyplynela mi spod powieki
-Kochanie nie placz.
-Wszystko co o mnie wiesz jest prawda to wszystko zaczelo się od tego, ze Collyn dowiedział się o nas i powiedział mi, ze nie macie dokończonych jakiś porachunkow z przeszlosci, a później upozorowal uprowadzenie aby cie zwabic, a ja musiałam grac, bylam cholerna marionetka w jego chorej grze.
Justin podszedł do mnie przytulając do swojej umięśnionej klatki piersiowej.
-Justin czy ty nadal chcesz być ze mna, bo jeśli nie ja to zrozumiem.
-Jeszcze się pytasz? Jestes dla mnie wszystkim czego potrzebuje, moje serce należy tylko do ciebie skarbie.
Nachylil się do mnie, natomiast ja podniosłam glowe z jego klatki piersiowej i nasze usta zloczyly się w namiętnym pocałunku.
-Od teraz badzmy ze sobą całkowicie szczerzy-powiedział Justin kiedy nasze usta rozlaczyly się na centymetr
-Dobrze -odpowiedziałam po czym znow je zlaczylam

*Narrator*
Rano Jessie i Justin obudzli się usmiechnieci, bo mogli wreszcie odetchnąć spokojnie zdala od klamstw i tajemnic. Byli ze sobą już 6 miesięcy, a czuli się jakby znali się cale dotychczasowe zycie. Zarówno on jak i ona mieli dziś spotkanie w gangu. Jest piekna sloneczna niedziela jedza razem sniadanie rozmawiając i smiejac się.
-Justin po spotkaniu z chlopakami mam wyścig przyjdziesz? -spytala wesoło dziewczyna
-Jasne skarbie o której jest wyścig? -spytal usmiechajac się do niej
-19:30 -oznajmila dopijając swoje latte
-A moge przyprowadzić chlopakow ze sobą? -spytal z uśmiechem
-No jasne, a teraz wybacz ale musze zaszczycić chlopakow swoja obecnoscia nienawidzą jak się spóźniam -wstala podchodząc do niego i dając mu buziaka w policzek.
-A i Jessie? -spytal szybko zanim zdazyla jeszcze wyjść z pomieszczenia
-Tak?
-Opatrzylas rane jak mu tam... Mattowi, no wiesz temu co strzelilas w noge nie to żeby mnie obchodzilo ale wiesz... nie często się widzi kiedy twoja dziewczyna strzela bez powodu facetowi w noge.
-Tak opatrzyłam i hej miałam powod wkurzal mnie -powiedziała drocząc się z nim
-No tak -zasmial się cicho
-To do 19:00 tak? Będziesz miał cale 30 minut na zachwyt moim samochodem którego nie widziales -mowiac to puscila mu oczko i wyszla.
Po nie krótkim czasie Justin również wyszedł z domu na spotkanie z chłopakami z gangu.

*POV Jessie*
Kiedy dotarlam do magazynu o swój samochod stal oparty Collyn palac papierosa. Dzieki czarnemu podoszulkowi który miał na sobie mogłam dostrzec nowy tatuaż wnioskowałam to po folii ochronnej na czerwonej ranie i przypomniałam sobie o swoich postanowieniach na mój nowy tatuaż. Podeszlam bliżej Collyna witając się z nim przytuleniem. Mój wzrok od razu powedrowal na tatuaż z napisem *"war". Skierowalam się do drzwi magazynu i czułam jego spojrzenie na sobie. Po woli je otworzyłam i ujrzałam Matta w bokserkach.
-Zamierzasz się ubrać? -spytalam go
-A chcesz, zebym się ubral? -zasmial się ironicznie
-Tak nie mam ochoty ogladac cie w bieliźnie.
-No widzisz a sadzilem inaczej -znow się zasmial
-Przymknij się Matt -wcial się Collyn
Usmiechnelam się do niego dziekujac, ze udało mu się uciszyć Matta on naprawde działa na nerwy.
-Matt ubierz się i idz po Taylora zaraz chce was widzieć w piwnicy -stwierdził stanowczo Collyn
-Dobrze TATO
-Daruj sobie.
Collyn szedł w strone schodow do piwnicy natomiast ja za nim. Szlismy w ciszy żadne z nas nie chciało się odezwac jako pierwsze. Idac zaczelam rozmylsac o mnie i Justinie. Kiedy dotarliśmy do piwnicy nagle wpadłam w umiesniona klatke piersiowa Collyna który stal do mnie przodem, wtedy popelnilam wielki blad podnosząc glowe i patrząc mu w oczy, nachylil się do mnie i zaczal namiętnie calowac, chciałam go od siebie odepchnąć ale Taylor i Matt weszli do pomieszczenia. Collyn od razu przestal mnie calowac i skupil się na tym co miał nam do przekazania, natomiast chłopcy stali jak osłupieni przygladajac nam się. Podeszlam bliżej chłopaka i szepnelam mu do ucha.
-Nie powinieneś tego robic.
-Wybacz nie moglem się powstrzymać -powiedział spokojnie
Chlopcy jak wybudzeni z transu podeszli do nas ogladajac plany akcji na inne gangi które zabieraly to co nasze, wiec nauczka im się nalezala. Collyn również pokazal nam nowa bron która dzisiaj dostarczyl nam Marco. Przez pare godzin omawialiśmy strategie i odpowiedni czas do zaatakowania.
-Mam nadzieje, ze wpadniecie dziś na mój wyścig? -spytałam chlopakow usmiechajac się.
-No jasne mala, ze wpadniemy -odpowiedzieli chorem
Nie lubiłam jak mówili na mnie "mala" no może poza Collynem, ale tym razem im odpuscilam.
-No dobrze ale mam nadzieje, ze będziecie grzeczni.
-No jasne.
-Będziemy punkt 19:20 -dodał Collyn lekko się do mnie usmiechajac odwzajemnilam uśmiech i skierowałam się w strone schodow, za sobą uslyszalam jak Matt mowi do Taylora.
-Stary to ona w koncu jest z Bieberem czy Collynem?
Taylor nie odpowiedział mu na to lecz uslyszalam huk, a następnie warkniecie Matta pewnie oberwal od Taylora. Usmiechnelam się do siebie i szybkim krokiem weszłam po schodach aby szybko dotrzeć do swojego pokoju i przygotować się do wyścigu.

*POV Justin*
Wchodzac bez pukania do mieszkania Rayana uslyszalem awanture. Zdjalem buty i od razu skierowałem się do salonu. Austin i Luck siedzieli na kanapie przysluchujac się klotni. Spojrzeli na mnie, wiec tylko skinalem glowa na powitanie, gdyż nie chciałem przerywac klotni pomiędzy Rayanem a Suzanne. Chlopak spojrzał na mnie i od razu powiedział.
-Bieber dobrze, ze jesteś nie mam już sily dyskutować z nia o twojej lasce.
Spojrzalem na niego zdezorientowany, następnie przeniosłem wzrok na Suz.
-Rayan probuje mi wmowic, ze Jessie należy do gangu Collyna rozumiesz COLLYNA! -krzyknela sfrustrowana Suzanne
-No tak należy, sam nadal nie dowierzam -mowiac to wzruszyłem ramionami
Suz zaczela krecic glowa zaprzeczając po czym usiadła na kanpie i zaczela plakac. Rayan poprosil abyśmy poszli do naszego pokoju z planami i bronia, natomiast on postara się uspokoić swoja dziewczyne. Pare godzin poswiecilismy na plany i nowe wyposażenie które zamowilismy u Bena.
-Chlopaki dzisiaj Jessie ma wyścig i pomyslalem, ze może pojechalibyście ze mna oczywiście Jessie was zaprosila -oznajmiłem
-Jasne stary, ja z checia -odpowiedział Austin
-Ja musze zostać z Suzanne, sorry -powiedział Rayan
-Czekaj, twoja laska bierze udział w wyścigach? -spytal niedowierzając Luke
-No tak -odpowiedziałem
-Jest legenda stary ona jest najlepsza -dodał Austin
-A ty skad o tym wiesz? -spytałem
-No wiesz miałem przyjemność się z nia scigac -mowiac to usmiechnal się
Chcialem dalej go dopytywać ale Luke mi to uniemozliwil swoim gadulstwem.
-O której jest wyścig? Nie możemy się spoznic chce jeszcze zobaczyć jej auto. Widziales je?Jakie jest? -nie mogl przestać gadac ale u Luka to norma zawsze zadaje dużo pytac.
-Kazala nam być na 19:00, wyścig rozpoczyna się o 19:30 i nie, nie widziałem jej auta -odpowiedziałem mu na pytania
-No to musimy się zbierac stary jest już 18:40, a tam jedzie się 15 minut -oznajmil Austin
Wyszlismy z pomieszczenia. Rayan poszedł do Suzanne natomiast my wsiedliśmy do auta.

*war to po angielsku wojna
No i mamy nowy rozdzial mam nadzieje, ze wam się podoba jest wyjątkowo dlugi ;). Wybaczcie za długie niewstawianie nowych rozdzialow, wynagrodzo wam to. Dziekuje za tak duza ilość wyswietlen, a jeśli dojdziecie do 1000 wyswietlen wstawie specjalny rozdzial. Do następnego.
PS. Dziekuje ci Alu i Olu za motywacje do napisania tego rozdzialu kc was ♥ :*

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdzial 27

*POV Jessie*
Kiedy dotarlam już do magazynu wysiadłam z auta zamykając go autopilotem. Weszlam do srodka gdzie zastałam Collyna siedzącego przy stole i bawiącego się bronia w dloni. Minelam go i podeszłam do Matta który siedział na krześle wystukujac dlonia rytm, natomiast Taylora nigdzie nie widziałam. Kiedy mnie zauważyli nie przestawali się na mnie gapic.
-Mala może w końcu wyciagniesz mi kule z nogi, hm? -spytal Matt
-Jak tam z twoim chłoptasiem? -wcial się w rozmowe Collyn
-Nic wam do tego! -odwarknelam
Naprawde działali mi już na nerwach. Podeszlam do szafki która stala obok Matta. Wyciagnelam z niej apteczke, po czym zajelam się kula w nodze Matta.
Po 15 minutach jego rana była już dobrze opatrzona.
-Seksowna pielegniareczko noga nadal bardzo ale to bardzo mnie boli -powiedział dziecinnym glosem.
-Jeśli nie przestaniesz mnie tak nazywac oberwiesz w druga noge -powiedziałam serdecznie się usmiechajac
-Dobra, dobra. Jaka nagle zaborcza się zrobilas.
Podeszlam do lodówki wyjmując alkohol, weszłam z nim do pokoju podajac Mattowi.
-Masz niech ci ulży -powiedziałam podajac mu butelke.
-Dzieki mala -mowiac to mrugnal do mnie na co ja wywrocilam oczami
-Dobra koniec! Matt zostaw to na później teraz mamy sprawę do załatwienia -powiedział stanowczo Collyn podnosząc się z krzesla.
-Jaka sprawę? I gdzie jest Taylor? -spytałam zaciekawiona
-Taylor pojechal zalatwic cos na miescie natomiast my musimy pojechać do kolesia który nam nie placi za towar, trzeba go wystraszyć aby oddal hajs.
-Matt pomoc ci? -spytałam widzac jak się meczy ze wstaniem
-Jeśli możesz.
-Okej. Collyn pomoz mu? -powiedziałam smiejac się razem z Collynem
-Dobra mala pomoge mu -odpowiedział dalej się smiejac
-Wiesz ja nadal nie rozumiem czemu pozwalasz mu mowic do siebie mala, a mi nie. -odparl Matt
-Bo tak - odwarknelam
Po paru minutach bylismy już w samochodzie jadac pod adres który podal mi Collyn i wiedziałam, ze kiedyś tam bylam, ale nie pamiętam u kogo. Po kilkunastu minutach podjechałam pod dom.
Wyszlismy z auta kierując się do drzwi. Były o dziwo otwarte weszliśmy bez szelestnie. Szlam jako pierwsza z bronia wyciagnieta przed siebie, nagle w kuchni zauwazylam blondyna stojącego do mnie tylem, a oswietlal go blask księżyca.
-No, no gościu zadluzyles się u nas -powiedziałam cicho się smiejac.
Momentalnie się odwrocil, a mnie zamurowalo.
-Jessie co ty tu do cholery robisz? -spytal zdziwiony
-A jak ci się wydaje? -spytałam ironicznie
-Nie to nie może być prawda.
-A jednak jestem tu ze swoim gangiem kochaniutki.
-Ale ty i gang? -powiedział smiejac się.
-Cos ci nie pasuje? -syknelam
Nie odezwa się ani słowem.
-Mowiles, ze już nie cpasz.
-Mowilas, ze mnie kochasz.
-Ross ale ja... -nie dokonczylam zdania, poniewaz mi przerwal.
-Tak wiem jesteś z Justinem ale widzisz znow popadłem w nalog po tym jak mnie od siebie odepchnelas. Ja nadal tak cholernie cie kocham.
-Czekaj to twój były?! -chłopcy spytali chorem.
-TAK.
Wtedy podszedł do mnie Collyn przytulając od tylu a ja wtuliłam się w niego, następnie podszedl do Rossa szarpiac go za podkoszulek.
-Radze ci za tydzień mieć hajs, bo tak milo nie będzie -powiedział stanowczo Collyn.
-Dobra, dobra zdobede go -odpowiedział Ross
Collyn zlapal mnie za reke i zaczelismy kierowac się do wyjścia. Matt wsiadł do samochodu natomiast ja chwile przystanelam.
-Weź woz i pojedzcie do magazynu Taylor pewnie już na was czeka, a ja pojde piechota do domu daleko nie mam -powiedzialam do Collyna.
-To moze chociaż cie podrzuce.
-Nie, dam sobie rade. Pa -na pożegnanie dalam Collynowi buziaka w policzek i ruszyłam uliczka w strone domu.
Slyszalam tylko szum drzew i na spokojnie mogłam wszystko przemyslec.
Wchodzac do domu odlozylam kluczyki na szafke, później weszłam do pokoju i zauwazylam Justina siedzącego na kanapie.
-Nie spisz? -spytałam
-Chce z toba porozmawiać -odpowiedział

Hejka mamy kolejny rozdzial mam nadziej, ze rozdzial wam się podoba. Jak dalej potoczy się związek Jessie? Co laczy ja i Collyna? Czy Justin wszystko zrozumie? Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale :*

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdzial 26

*POV Jessie*
Kiedy Collyn dowiedział się od Taylora, ze Justin już jest na ustach miał uśmiech. Pozniej Taylor dodał jeszcze cos co mnie zszokowalo.
-Nie jest sam, przyprowadzil tych co zawsze.
-Uuuu to będzie ubaw -mowiac to Collyn usmiechnal się szeroko.
-Taylor będziesz z nia stal w cieniu tak, aby jej nie widzieli i będziesz pilnowal, aby się nie odezwala słowem.
-Tak jest szefie -odezwal się Taylor
Wtedy Collyn wyszedł z pokoju, a ja zostałam z Taylorem. Zlapal mnie za nadgarstek i wyszliśmy z pokoju. Stanal ze mna w cieniu tak jak mu kazal szef. Przystawil mi do ust swoja dlon, probowalam mu się wyrwac ale na marne. Wtedy zauwazylam jak do magazynu wchodzi Justin, Rayan, Luck(którego znam ze studi)... i AUSTIN?! Nie wiedziałam co on tu robi. Wtedy uslyszalam jak Justin mowi do Collyna.
-Pusc ja gnojku.
-Aw, Bieber trochę cierpliwości -mowiac to szyderczo się usmiechnal.
-Ja nie zartuje -powiedział wkurzony Justin w jednej rece trzymal pistolet skierowany w strone Collyna.
Kiedy spojrzałam na Rayana, Lucka i Austina zauwazylam, ze oni tez maja pistolety w dloni.
-Taylor! -zawolal Collyn
Wtedy Taylor podszedł ze mna do Collyna wciąż zatykając mi usta. Zblizajac się do ich szefa widziałam Matta stojącego z lewej strony Collyna. Znow prubowalam się wyrwac i Justin to widział.
-Pusc ja, cholera!
Napewno chcesz zebym ja puscil? -spytal z usmiechem *jokera.
-Collyn! Dobrze wiesz, ze chodzi o porachunki z przeszlosci a nie o nia! - w glosie Justina bylo slychac zlosc
-Czy aby na pewno ona nie jest w to zamieszana?
-O czym ty mowisz do cholery?! -spytal nieswiadomy co sie teraz stanie
-O tym... Jessie?
Taylor uwolnil mnie z uscisku, a ja podeszlam do szefa wyciagajac bron.
-Zaskoczony kotku? -spytalam Justina
Stal patrzac sie na mnie i nie mogac uwierzyc.
Ktos by pomyslal, ze to wszystko bylo zaplanowane, bo rzeczywiscie bylo ale ja naprawde zakochalam sie w Justinie, to Collyn chcial sie tylko zemscic. Skinelam do szefa schowalam piostolet do kieszeni. Podeszlam do Jusa i go przytulilam, nie odwzajemnil gestu, wiec dodalam.
-Kocham cie.
Nie odpowiedzial w zasadzie nie wiedzialam czego sie spodziewac, ale mialam jakis cien szansy.

*POV Justin*
Stalem jak wryty nie moglem uwierzyć, ze moja Jessie jest w złym gangu. Jak do tego doszło? wciąż nurtowało mnie to pytanie. Kiedy do mnie podeszla i mnie przytulila chciałem odwzajemnić gest ale moje cialo ani drgnelo. Ja ja kocham i tylko to się liczy, nie obchodzi mnie w jakim jest gangu, obchodzi mnie tylko i wyłącznie ona, ale najpierw musze dowiedzieć się całej prawdy.

*POV Jessie*
Kiedy stalam przed Justinem patrząc się na niego z zalem, bo to ja go skrzywdziłam nie chciałam, zeby tak wyszlo Collyn miał mi dac jeszcze trochę czasu. Spojrzalam na Austina który miał pusty wyraz twarzy później na Rayana który był wsciekly i na Lucka który się na mnie patrzyl, jego oczy mowily(Dlaczego to zrobilas?). Wtedy uslyszalam Matta.
-No dobra koniec tych ckliwyk scenek.
Odwrocila wyciagajac bron i strzeliłam Mattowi w noge.
-To za to, ze pojechales mi nozem po twarzy dupku.
Justin, Austin, Rayan i Luck patrzyli się na mnie zaskoczeni, natomiast Collyn i Taylor spojrzeli tylko na Matta, który przeklinal pod nosem trzymając się za rane. Spojrzalam jeszcze raz na Justina i widziałam na jego twarzy zmeczenie cala sytuacja.
-Collyn wypuść ich -powiedziałam lagodnie.
-Miał mi zaplacic za to co zrobil.
-Proszę puść ich pogadacie innym razem.
-Ale...
Podeszlam do niego dalam mu buziaka w policzek i wtedy powiedział.
-No dobrze, niech ci będzie, ale musisz wrocic, żeby się nim zajac -mowiac to wskazal na Matta.
-Pod moja nie obecność Taylor się nim dobrze zajmie -puscilam oczko do Taya
-Ostatni raz -powiedział wzdychając.
Justin stal jak slup, wiec Rayan i Luck wzięli go za ramiona i szli z nim tak do samochodu. Ja szlam obok Austina rozmawiając po drodze.
-Austin wezme go do domu i wszystko wyjasnie dobrze? -spytałam Austina
-Nie wiem czy to dobry pomysl -mowiac to podrapal się po karku
-Proszę zaufaj mi -stanelam patrząc mu prosto w oczy pomimo ciemnosci.
-No dobrze -odpowiedział po dluzszej chwili namysłu
-Chlopaki wsadzcie go do mojego czarnego bmw -spojrzeli się na mnie zdziwieni
Wcisnelam autopilota i w ciemnoci zablysly niebieskie swiatla. Podeszli do mojego auta i posadzili go na miejscu pasażera o dziwo się nie sprzeciwial nadal przypominal posag.
Pozegnalam się z chłopakami przytuleniem tylko Rayan nadal był wsciekly.
Podjezdzajac pod dom wyjelam kluczyki od mieszkania i zaprowadziłam Justina na gore do sypalni, aby odpoczal, bo musiałam jeszcze wrocic i pomoc w opatrzeniu rany Matta wkoncu to ja zawsze opatrywałam rany, a Taylor mi tylko asystowal.
-Jutro ci wszystko wyjasnie kotku -mowiac to podeszłam do niego i pocalowalam w czolo.
Zbieglam szybko po schodach i skierowałam się w strone samochodu, po czym odjechałam spod domu.


*Joker( postac z batman'a)
No i mamy kolejny rozdzial. Czy Justin wybaczy Jessie? Czy relacje miedzy nimi sie polepsza? Jaka jeszcze tajemnice skrywa Jessie? Tego dowiecie sie w kolejnych rozdzialach. Dziekuje za tak duza ilosc wyswietlen. :D
Ps.Chcialam wam trochę namieszać mam nadzieje, ze nie jesteście zli ;)