*POV Jessie*
-No dobrze -odparłam wiedzac, ze ta rozmowa musi się odbyc
-Czy to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem? -spytal patrząc mi prosto w oczy nie wytrzymując napięcia spojrzałam gdzies daleko za nim.
-Jessie spojrz na mnie -oznajmil smutno
Spojrzalam mu w oczy.
-Nie Justin to nie jest kłamstwo to moje zycie -powiedziałam spuszczajac glowe
-No dobrze wierze ci ale czy nasz związek jest kłamstwem? -mowiac to podszedł do mnie i uniosl dwoma palcami mój podbródek
-Naprawde cie kocham -spojrzałam w jego karmelowe oczy, a jedna samotna lza wyplynela mi spod powieki
-Kochanie nie placz.
-Wszystko co o mnie wiesz jest prawda to wszystko zaczelo się od tego, ze Collyn dowiedział się o nas i powiedział mi, ze nie macie dokończonych jakiś porachunkow z przeszlosci, a później upozorowal uprowadzenie aby cie zwabic, a ja musiałam grac, bylam cholerna marionetka w jego chorej grze.
Justin podszedł do mnie przytulając do swojej umięśnionej klatki piersiowej.
-Justin czy ty nadal chcesz być ze mna, bo jeśli nie ja to zrozumiem.
-Jeszcze się pytasz? Jestes dla mnie wszystkim czego potrzebuje, moje serce należy tylko do ciebie skarbie.
Nachylil się do mnie, natomiast ja podniosłam glowe z jego klatki piersiowej i nasze usta zloczyly się w namiętnym pocałunku.
-Od teraz badzmy ze sobą całkowicie szczerzy-powiedział Justin kiedy nasze usta rozlaczyly się na centymetr
-Dobrze -odpowiedziałam po czym znow je zlaczylam
*Narrator*
Rano Jessie i Justin obudzli się usmiechnieci, bo mogli wreszcie odetchnąć spokojnie zdala od klamstw i tajemnic. Byli ze sobą już 6 miesięcy, a czuli się jakby znali się cale dotychczasowe zycie. Zarówno on jak i ona mieli dziś spotkanie w gangu. Jest piekna sloneczna niedziela jedza razem sniadanie rozmawiając i smiejac się.
-Justin po spotkaniu z chlopakami mam wyścig przyjdziesz? -spytala wesoło dziewczyna
-Jasne skarbie o której jest wyścig? -spytal usmiechajac się do niej
-19:30 -oznajmila dopijając swoje latte
-A moge przyprowadzić chlopakow ze sobą? -spytal z uśmiechem
-No jasne, a teraz wybacz ale musze zaszczycić chlopakow swoja obecnoscia nienawidzą jak się spóźniam -wstala podchodząc do niego i dając mu buziaka w policzek.
-A i Jessie? -spytal szybko zanim zdazyla jeszcze wyjść z pomieszczenia
-Tak?
-Opatrzylas rane jak mu tam... Mattowi, no wiesz temu co strzelilas w noge nie to żeby mnie obchodzilo ale wiesz... nie często się widzi kiedy twoja dziewczyna strzela bez powodu facetowi w noge.
-Tak opatrzyłam i hej miałam powod wkurzal mnie -powiedziała drocząc się z nim
-No tak -zasmial się cicho
-To do 19:00 tak? Będziesz miał cale 30 minut na zachwyt moim samochodem którego nie widziales -mowiac to puscila mu oczko i wyszla.
Po nie krótkim czasie Justin również wyszedł z domu na spotkanie z chłopakami z gangu.
*POV Jessie*
Kiedy dotarlam do magazynu o swój samochod stal oparty Collyn palac papierosa. Dzieki czarnemu podoszulkowi który miał na sobie mogłam dostrzec nowy tatuaż wnioskowałam to po folii ochronnej na czerwonej ranie i przypomniałam sobie o swoich postanowieniach na mój nowy tatuaż. Podeszlam bliżej Collyna witając się z nim przytuleniem. Mój wzrok od razu powedrowal na tatuaż z napisem *"war". Skierowalam się do drzwi magazynu i czułam jego spojrzenie na sobie. Po woli je otworzyłam i ujrzałam Matta w bokserkach.
-Zamierzasz się ubrać? -spytalam go
-A chcesz, zebym się ubral? -zasmial się ironicznie
-Tak nie mam ochoty ogladac cie w bieliźnie.
-No widzisz a sadzilem inaczej -znow się zasmial
-Przymknij się Matt -wcial się Collyn
Usmiechnelam się do niego dziekujac, ze udało mu się uciszyć Matta on naprawde działa na nerwy.
-Matt ubierz się i idz po Taylora zaraz chce was widzieć w piwnicy -stwierdził stanowczo Collyn
-Dobrze TATO
-Daruj sobie.
Collyn szedł w strone schodow do piwnicy natomiast ja za nim. Szlismy w ciszy żadne z nas nie chciało się odezwac jako pierwsze. Idac zaczelam rozmylsac o mnie i Justinie. Kiedy dotarliśmy do piwnicy nagle wpadłam w umiesniona klatke piersiowa Collyna który stal do mnie przodem, wtedy popelnilam wielki blad podnosząc glowe i patrząc mu w oczy, nachylil się do mnie i zaczal namiętnie calowac, chciałam go od siebie odepchnąć ale Taylor i Matt weszli do pomieszczenia. Collyn od razu przestal mnie calowac i skupil się na tym co miał nam do przekazania, natomiast chłopcy stali jak osłupieni przygladajac nam się. Podeszlam bliżej chłopaka i szepnelam mu do ucha.
-Nie powinieneś tego robic.
-Wybacz nie moglem się powstrzymać -powiedział spokojnie
Chlopcy jak wybudzeni z transu podeszli do nas ogladajac plany akcji na inne gangi które zabieraly to co nasze, wiec nauczka im się nalezala. Collyn również pokazal nam nowa bron która dzisiaj dostarczyl nam Marco. Przez pare godzin omawialiśmy strategie i odpowiedni czas do zaatakowania.
-Mam nadzieje, ze wpadniecie dziś na mój wyścig? -spytałam chlopakow usmiechajac się.
-No jasne mala, ze wpadniemy -odpowiedzieli chorem
Nie lubiłam jak mówili na mnie "mala" no może poza Collynem, ale tym razem im odpuscilam.
-No dobrze ale mam nadzieje, ze będziecie grzeczni.
-No jasne.
-Będziemy punkt 19:20 -dodał Collyn lekko się do mnie usmiechajac odwzajemnilam uśmiech i skierowałam się w strone schodow, za sobą uslyszalam jak Matt mowi do Taylora.
-Stary to ona w koncu jest z Bieberem czy Collynem?
Taylor nie odpowiedział mu na to lecz uslyszalam huk, a następnie warkniecie Matta pewnie oberwal od Taylora. Usmiechnelam się do siebie i szybkim krokiem weszłam po schodach aby szybko dotrzeć do swojego pokoju i przygotować się do wyścigu.
*POV Justin*
Wchodzac bez pukania do mieszkania Rayana uslyszalem awanture. Zdjalem buty i od razu skierowałem się do salonu. Austin i Luck siedzieli na kanapie przysluchujac się klotni. Spojrzeli na mnie, wiec tylko skinalem glowa na powitanie, gdyż nie chciałem przerywac klotni pomiędzy Rayanem a Suzanne. Chlopak spojrzał na mnie i od razu powiedział.
-Bieber dobrze, ze jesteś nie mam już sily dyskutować z nia o twojej lasce.
Spojrzalem na niego zdezorientowany, następnie przeniosłem wzrok na Suz.
-Rayan probuje mi wmowic, ze Jessie należy do gangu Collyna rozumiesz COLLYNA! -krzyknela sfrustrowana Suzanne
-No tak należy, sam nadal nie dowierzam -mowiac to wzruszyłem ramionami
Suz zaczela krecic glowa zaprzeczając po czym usiadła na kanpie i zaczela plakac. Rayan poprosil abyśmy poszli do naszego pokoju z planami i bronia, natomiast on postara się uspokoić swoja dziewczyne. Pare godzin poswiecilismy na plany i nowe wyposażenie które zamowilismy u Bena.
-Chlopaki dzisiaj Jessie ma wyścig i pomyslalem, ze może pojechalibyście ze mna oczywiście Jessie was zaprosila -oznajmiłem
-Jasne stary, ja z checia -odpowiedział Austin
-Ja musze zostać z Suzanne, sorry -powiedział Rayan
-Czekaj, twoja laska bierze udział w wyścigach? -spytal niedowierzając Luke
-No tak -odpowiedziałem
-Jest legenda stary ona jest najlepsza -dodał Austin
-A ty skad o tym wiesz? -spytałem
-No wiesz miałem przyjemność się z nia scigac -mowiac to usmiechnal się
Chcialem dalej go dopytywać ale Luke mi to uniemozliwil swoim gadulstwem.
-O której jest wyścig? Nie możemy się spoznic chce jeszcze zobaczyć jej auto. Widziales je?Jakie jest? -nie mogl przestać gadac ale u Luka to norma zawsze zadaje dużo pytac.
-Kazala nam być na 19:00, wyścig rozpoczyna się o 19:30 i nie, nie widziałem jej auta -odpowiedziałem mu na pytania
-No to musimy się zbierac stary jest już 18:40, a tam jedzie się 15 minut -oznajmil Austin
Wyszlismy z pomieszczenia. Rayan poszedł do Suzanne natomiast my wsiedliśmy do auta.
*war to po angielsku wojna
No i mamy nowy rozdzial mam nadzieje, ze wam się podoba jest wyjątkowo dlugi ;). Wybaczcie za długie niewstawianie nowych rozdzialow, wynagrodzo wam to. Dziekuje za tak duza ilość wyswietlen, a jeśli dojdziecie do 1000 wyswietlen wstawie specjalny rozdzial. Do następnego.
PS. Dziekuje ci Alu i Olu za motywacje do napisania tego rozdzialu kc was ♥ :*
Przez 2dni przeczytałam cały blog i mnie zafascynował ;)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? :3