Look at all the choices, the choices in this world

Look at all the choices, the choices in this world
Look at all the choices, the choices in this world

czwartek, 13 marca 2014

Rozdzial 7

Obudzilam się rano z czerwonymi oczami od placzu i cala obolala, postanowiłam pojs pod prysznic i się przebrać. Gdy wyszłam już z łazienki przebrana i odswiezona zeszłam na dol i zauwazylam, ze Justin spi na kanpie, nie chcąc go budzic poszlam do kuchni napic się wody. Nagle uslyszalam jak ktoś wola.
-Ksiezniczko to ty?
-Ta -odpowiedziałam.
Weszlam do salonu, usiadłam na kanpie gdzie Justin siedział i powiedziałam.
-Sluchaj wiem, ze to jest tak samo trudne dla ciebie jak i dla mnie, przepraszam cie za moja wczorajsza reakcje ale to był dla mnie szok. -powiedziałam spokojnie.
-Nic się nie stało mialas prawo tak zaeragowac. -mowiac to puscil do mnie oczko.
-Dobra idz się ogarnij na gore, a ja posprzątam komode w kawałkach.
-Okej. -odpowiedział
Poszedl na gore a ja zajelam się komoda. Sprzatalam kilkanaście minut i kiedy zbierałam już ostatnie części.
-Kurde no! -wykrzyknelam w bolu
-Cos się stało? -Justin powiedział schodząc po schodach.
-Drzazga mi się wbila.
-Poczekaj zaraz ja wyjme.
-Ał! -krzyknelam
-Już -odpowiedział smiejac się.
Justin dokonczyl zbierac za mnie resztki komody, za to ja poszlam zrobić mu naleśniki na sniadanie.
Wydawaloby się, ze wszystko jest w porządku ale nie było, w mojej glowie był jeden wielki chaos nie wiedziałam co myslec o wczorajszym wieczorze. Kiedy skonczylam klasc nalesnki na talerz Jusa oparłam się o blat i go zawolalam. Po kilku nastu minutach jedzenia podziekowal i powiedział.
-Myslisz, ze moglibyśmy być razem? -zapytal niepewnie.
-Justin nie oszukujmy się, az tak dobrze się nie znamy, aby być razem. -odpowiedziałam.
-Daj nam szanse nie wiesz, ze człowiek cale zycie się uczy? -zapytal
-Wiem i zastanowię się jeszcze poczekasz jeden dzień? -spytałam wiedzac ze dla mnie to zamalo na przemyślenie ale on nie wytrzymalby dluzej w niepewności wiem to bo jestem wkoncu belieberka.
-Dobrze, będę już leciał jutro do ciebie przyjadę. -powiedział po czym podszedł i dal mi buziaka w policzek.
-Pa. -odpowiedziałam.
Kiedy Justin wyszedł niespodziewanie zadzwonil mój telefon, wzielam go do reki i zauwazylam kto dzwoni, był to Ross.
-Sucham. -powiedziałam
-No hej jak tam wczorajszy wieczor? -zapytal
-Dobrze. -odpowiedziałam
-Wiem, ze cos jest nie tak przecież slysze, zaraz będę. -po tych słowach się rozlaczyl.
Siadlam na kanape i wtedy słowa wrocily "Kocham cie" "Od 6 miesięcy"chcialam uciec od myśli ale było to nie wykonalne.

Dzisiaj bonus dwa rozdzialy w jeden dzień ;)
PS: Komoda z opowiadanie nie jest komoda "na zawsze" XD Ala wiesz o co chodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz